Oddaj

w porozrzucanym czasie nie poznaję siebie
babcia miała tyle lat na ile pozwalał jej uśmiech

nie zliczę dłoni z rozkazem czy uległością
wydeptuję sny aby zaraz ostatni otworzyć oczy

usłużny cień wydłuża życie
przywłaszczyłem skrawek nieba
za wielki na słowa zbyt mały na nadzieję

jak ustała woda wie coraz mniej
o kamieniach które przetacza
uczę się z milczenia przepowiadać przyszłość