Pochyłość
który poranek znajdę w dłoni
pożókły liść ukrył się przed deszczem
boję się snów są bez skrzydeł
nie czują myśli i zapachów
grzęzną w lęku jak deszcz
obmył twarz zmierzchem
znalazłem kilka słów
Klucze do kredensu
gdzie trzymam puszkę herbaty
i kubek z którego piła noc