Raz lepiej

budzę się w innej książce czytam
nie wierzę mijam strona po stronie
z deszczem wsiąkam w noc
szept nie potrzebuje cienia

nie budzę lęku mam więcej łez
pamięci gdzie cumują statki
łopocąc żaglami łapią wiatr
w rozchylone usta

przedzieram się przez myśli już wiosna
z ociąganiem dotyka całuje
przebrzmiało echo gdzie był żal
strumień wpływa w ukwiecony zachód

podkładam pod słowa ogień liże stopy
w moim kącie ściany mają oczy
zbieram światło jak wąż wpełzam
pod skórę świata