Zmęczony

uczę jak wybuchnąć nie raniąc kwiatów
ludzi z przezroczystą skórą
przez którą widać zachód i bezkres
jak drzwi do nieba

kiwają głowami w zgodzie tylko ze mną
z założenia wiem gdzie dotknąć
czystą gazą dłoni przywracam aprobatę
i słowa spakowane w prawdziwe znaczenia

ciąży deszcz zakrada się losami ludzi
wyje nocą jak cień żywi się snami
wierzę w spotkanie z samym sobą
na piasku gadając z wiatrem o niczym