Na powrót

boję się gdy zmieniam chwilę gestem
łatwo stracić panowanie wewnątrz
gubię pewność na pustej drodze
myśli lub tylko cienie gdy krzyknę
barwią sen niepamięcią

choćby małym palcem trzymam się rzeczywistości
części światła która zostaje za oknem
po upalnym lecie lub deszczu
który odnalazł drogę do serca

widzę za dużo jak skomle wiatr
gdy nie może wejść między drzewa
motyle w rozsypanej tęczy i słowa
które oprą się o dłonie
szczęśliwym zrządzeniem losu