Październikowy erotyk
Czas tych wrzosowisk już się nie powtórzy
i późny spacer od poprzednich inny.
Nasze wyznania porwie wiatr zza wzgórzy,
pod niebo tkane z mgły kawałków zimnych.
Cokolwiek powiesz, przejdzie obok chłodem,
wiatr łamie oddech - zaraz wracać pora,
wolno schodzimy nad błyszczącą wodę,
w procesji wiązów i w szepcie jeziora.
Spojrzysz mi w oczy - to było pytanie,
włosy rozrzucisz i odchylisz głowę.
Księżyc, co widział nasz godowy taniec,
rzucał na wodę wstążki platynowe.
Niebo już zszyte nocy ściegiem czarnym,
minęła chwila - czar się nie ulotnił.
W oddali światło rybackiej latarni,
a my choć sami - wcale nie samotni.