Bezimienna


Bezimienna

W życiu zrobiła wszystko,
by na starość otaczali ją obcy.
Dzisiaj żali się listonoszowi,
że rodzina nie pamięta, nie troszczy …
gdy chora w łóżku, nikt nie poda herbaty, ni kromki chleba,
nikt nie okryje ramion, gdy z zimna dygocze,
nie wesprze, gdy zmęczona, nie pocieszy, gdy trzeba
i cieszyć się nie ma z kim,
a i powodów do radości nie umie znaleźć.

Dwa lata temu przyjechał do niej syn.
Pogoniła spod furtki jak psa,
bo co będzie tu węszył,
tyle lat go nie było …
I już nie będzie,
umarł zeszłego lata.
Wtedy zostawił pod furtką bukiet
i kartkę w kwiatach: „Mamo, kochamy Cię!”
Gdy odchodził, z łzą w oku
wyszeptał „Proszę, opamiętaj się na stare lata …”

Na pogrzeb nie poszła.
Bo jakże, on pierwszy przed matką,
poza tym nikt jej nie prosił …
A było trzeba? A jakże, wszak na wesele prosili …
Zresztą cóż mogła mu dać na ostatnią drogę,
kiedy łzy dawno wyschły.

Gdy pada deszcz, siada przy oknie
i błądzi wzrokiem pomiędzy strugami,
za szybą świat moknie, a w życiu coraz mroczniej i mroczniej …
Już nie musi wspomnień odganiać,
same schowały się w zakamarkach niepamięci.
W myślach szuka własnego imienia,
a na ścianach milczą wszyscy święci i anioł stróż … nie podpowiedzą,
nawet dla nich jest bezimienna.
I tylko listonosz o niej pamięta
piętnastego każdego miesiąca ...