niezbędność

niezbędność

 

porzucam wrzeszczące myśli, wychodzę z nocy,

z tyłu zostawiam strach z bólem. zabieram szkliste

i przetkane czerwonymi rysami zmęczone oczy.

idę nad rzekę lub w góry, w miejsce zaciszne.

 

patrzę w niebieskie bez końca i bujną zieleń

z początkiem tuż pod stopami, a potem wracam.

jestem inny, nasycony trawą i niebem,

mniej czarny, bardziej w granacie. smutek wypraszam,

 

a radości dam naganę, jak ją doścignę,

z wpisem do wiersza. przez jej brak koszmarne błędy.

i nic wokół na tyle nie jest intensywne,

aby uczynić to wszystko, co wyżej, zbędnym.