Błękitny czarodziej
i nie będzie to kłamstwem wierutnym,
że rozkładał ogromny parasol,
który nosił nawet przy pogodzie,
kiedy ktoś był bardzo, bardzo smutny.
Wtedy smutki malutkie i duże
zamieniały sie w barwne motyle.
Wystarczyło okno otworzyć -
wyfruwały lekko na podwórze,
a czarodziej też znikał za chwilę.
Taki to był ten czarodziej z klasą,
pewnie chociaż raz się spotkał z wami.
Czasem przemknął przez mroczne ulice,
miał pod pachą błękitny parasol
i woreczek z dobrymi czarami.
Anna Z. 20 lutego 2012