słońcopodobni

 

słońcopodobni

(on okrągły, ona złota)

 

w kwarantannie są chyba od początku związku,

usychają z tęsknoty, zanosząc się szlochem.

 w tej relacji trudnością jest niezmienność kątów

prostych i półpełnych. grawitacja ich losem

 

wraz z przyrodą rządzi. nie boli szklana ściana

z granatowym połyskiem na krawędziach wody,

ani bezustanna jego kształtu zmiana

 i męczące zaniki, błyskotliwe wschody.

 

oczy jak w hipnozie, zapatrzone, szczęśliwe.

nieprzecięte biele przez przepastne czerwienie.

ich sama obecność poprawia perspektywę,

swoim ruchem sprawiają w człowieku trzęsienie

 

posad optymizmu, dla wszystkich go starczy.

pozwalają na radość krzykliwą z podziemia,

wydobyty zachwyt nad miąższem pomarańczy.

pobudzają jej wargi, a jego zaćmienia.

 

ona, złota rybka, całe życie zamknięta

w szklanej kuli z piaskiem i wodorostami.

on, księżyc, uczepiony do kopuły nieba.

wciąż dźwięcznie niedostępni, przepiękni i sami.