Rzym

Cisza jak krzyk prawie
okryła wszystko cisza
kilka słów pada jak pieczęcie
tutaj spisano traktat na nim...
spoczęły tamte pieczęcie
ilekroć wracamy do tamtego czasu
w skupieniu otwieramy te słowa- pieczęcie
które zamknęły tamtą ciszę jak krzyk
bo cisza czasem rozdziera niebo
wymową pokory...
słowa padają jak testament
by otworzyć go potem ...
traktat w którym zawarto nadzieję i odkupienie
ileż razy człowiek staje przed nim
dotykając tamtych pieczęci
ileż razy odwraca się
jakby to nie była jego sprawa
tylekroć ile się odwraca
tylekroć pojawia się tamto pytanie
dokąd ?
po kraniec wszystkich pytań
wypełnia się ów traktat
który jest jak misterium
ale my czasem mamy zrośnięte powieki
uszy zatkane ciszą gdy przechodzimy obok
starca z pustym pudełkiem
dziecka ze zgrabiałymi dłońmi jak echo
"dokąd idziesz "człowieku ...dokąd ?
tutaj jestem...pragnę...i
tutaj zawsze jest ten Rzym
otwórz oczy i włóż rękę...