Nimfa
Na polanie piękne dźwięki -
Czy to szumią drzew korony ?
To spod nimfy cudnej ręki
Wypływają skrzypiec tony.
Nuty lekkie jak motyle
Układają sie w kobierce,
Ulatują wyżej, niżej,
By omamić męskie serce.
Gdy zabłądzisz w naszym lesie
Urzeczony nimfy śpiewem,
Możesz chłopcze, jak wieść niesie,
Stać się jeszcze jednym drzewem.
Więc gdy będziesz do mnie jechał
Nie patrz lepiej w tamtą stronę,
Bo już nimfa się uśmiecha
Mrużąc oczy swe zielone.
Kamieńczyk
Zatrzymała się w letargu nad przepaścią.
Serca nie ma, więc co boli w piersi białej?
Jakże teraz zazdrościła śmigłym ważkom!
Jej świat umarł. Czemu ona żyje dalej?
Nie agaty, ametysty, nie rubiny,
Ale krew czerwieni w dole ostre skały.
Każdy skrawek wodnej łkał dziewczyny...
Nawet oczy, choć przeklęte, też płakały.
Blask zielony zniknął szybko z włosów kruczych.
Zwiewne giezło jęło ciążyć na ramionach.
Skoro Bronisz życie tam w tę przepaść rzucił,
Swe istnienie zaraz rzuci tam i ona!
I skoczyła w skalną czeluść bez wahania.
I wytrząsła malachity z długich włosów.
Czyż rusałka nie stworzona do kochania?
Czy swą śmiercią się nie złączy z jego losem?
Zbiegły się wnet wodne siostry w gwarnym tłumie.
Śmierć tę widząc, drobne rączki załamały.
(Kto nie kochał, ten rusałki nie zrozumie).
Wodospadem srebrne łezki się polały...
nie wolno patrzyć
nie wolno patrzyć
ty nią jesteś, nie zaprzeczaj czasami.
nie jesteś? nie porywasz? mnie wierszami
porwałaś, porwane zszyłaś kawałki.
tak potrafią tylko postacie z bajki,
a ty nią jesteś, nie zaprzeczaj. wiosna
sekret zdradziła, skryty w głębokich snach,
oczach, jeziorach i w innym wymiarze;
długie i czarne, nie ścinaj! ja marzę
w wilgotnych pływać, w nich mnie zatopisz,
bo ty nią jesteś, nie zaprzeczaj. kroki
słyszę, wabiący śpiew; dostrzegam ciało
blade o bladym świcie. krótko trwało.
przebudzenie, znów schowałaś się w leśnych
ostępach. odstęp zbyt duży, już pieśni
nie dolatują słowa; zostawiłaś
nazwę motylom, wrócisz - cenna chwila.
wiem, że nią jesteś, nie zaprzeczaj miła.
Dla Ciebie
Śpij słodko. Ranne tańczą na twym licu dreszcze,
Pieszczotą przenikając sen w błogiej amnezji,
W zapachu się rozwija wilgoć chłodna jeszcze,
Kroplami ozdabiając bukiet świeżych frezji.
Zakochany w oddechu spokojnym i sennym,
Podświadomie utkwionym w głębinie rozkoszy,
W zapach kwiatów ubiorę czas ten niecodzienny,
I tej ciszy uśpionej będę miłość głosił.
W pieszczotę cię owinę i w myśli swawolne,
W uczucia tak oplotę jak pęd winorośli,
W zapachy, które niosą wszystkie kwiaty polne,
Na łące, którą śniłaś w całej zieloności.
Obudzisz się od blasku, gdy promieniem złotym,
Figlarnie twarz zabawi i skusi powieki,
Pierzchną senne rojenia podniebnym odlotem,
Utrwalą się pejzaże ze snu łąk dalekich.
Zostaną barwne frezje w wysmukłym flakonie,
W aromacie przedwiośnia słonecznie ciekawym,
A w kolor, który z kwiatów tęczą się wyłoni,
Ustroję filiżankę twojej rannej kawy.
Jeszcze szeptem, co ciszy poranka nie dotknie,
Mnóstwo życzeń wymyślnych pod poduszką zmieszczę
I w szczerości myśl żadna w słowach się nie potknie,
Śpij kochana. Śpij smacznie. Poranek trwa jeszcze.
Warszawa 30 kwietnia 2008 r.
.
Stracona miłość.
Podobno za mało w nas miłości,
Głębokiej otwartej pełnej szczerości.
Jak zaufać frazesom serwowanym-
Kocham cię-często powtarzanym.
Same słowa nic nie znaczyły-
Za progiem domu sens traciły:
Moja miłość zmieniała oblicze,
Czasami biegłam,próbowałam krzyczeć.
Z drwiącym uśmiechem spoglądała,
Przecież to co chciała otrzymała...
Wszystko dla niej poświęciłam-
Może po drodze kogoś skrzywdziłam.
Jak pisać o straconej miłości-
Pełnej goryczy-mojej naiwności,
W poezję jej nie zmienię,
Lepiej niech pozostanie cieniem.
Powiedz choć słowo
Ty każesz mi nie kochać
odejść z niczym nie walczyć.
Mi to nie wystarczy.
Każesz odejść precz z pustymi rękoma
bym jak pies skonał zbłąkany.
W sercu otwierasz rany.
Każesz mi nie płakać
bierzesz Boga za świadka że nie kochasz.
Dlaczego też szlochasz?
Nie widzisz nadziei
zbłąkanej w szarej stronie miłości.
Już nie zaznam radości.
Czy nie widzisz jak ginie
to co pełne było życia i blasku.
konam w miłości potrzasku.
Powiedz choć słowo
niech wróci nadzieja mi obca...
Podziękowanie
Tobie, każdego ranka daję me pierwsze spojrzenie,
me pierwsze słowa,
mój pierwszy uśmiech,
uśmiech pełen miłości
i wdzięczności
za to, że jesteś i że mnie kochasz…
Pasja
Miłość do Ciebie jest
nadzwyczajna
bajeczna, niebiańska i szalona
kolorowa
bławatkowa, karminowa i pszenicza
artystyczna
efektowna, finezyjna i wysmakowana
Miłość do Ciebie jest
zdumiewająca
kapitalna, zawrotna i pokaźna
jest klejnotem
cyrkonią, rubinem i szafirem
poezją
pieśnią, fraszką i dramatem
ale
Miłość do Ciebie jest
na indeksie
zakazana, wzbroniona i nieprawa
bezwzględna
zaciekła, stanowcza i z charakterem
nieprzyzwoita
sprośna, lubieżna i pożądliwa
Miłość do Ciebie jest
wszystkim co mam
i czego nie mam
czego chcę
i czego nie chcę
czego potrzebuję
i nie potrzebuję
Miłość do Ciebie jest
balsamem
i chłostą
martwą literą
i wszechświatem
mordęgą
i arkadią
Kocham Ciebie
Kocham Ciebie
bo wracasz mi w snach mej młodości
Twój cień trwa przy mnie
i przywołuje tęsknotę
chcę zapomnieć o wszystkim
co nie jest Tobą
i o tym, że życie przede mną
chcę zapomnieć..
daj mi Twoje oczy
te, które tak kocham
daj mi Twoje oczy
one rozświetlą mi drogę
tam z alabastrów schody..
purpurowe łoże…
dźwięk harfy
i słodkie wino w złotych kielichach…
nie chcę w przyszłość patrzeć ciemną
tak dziś smutno i zimno
a przez Twe oczy ciepło bije
moje sny majaczą o Tobie
proszę
daj mi tę pieszczotę..
niech mnie ramiona Twoje oplotą
pocałunek złóż na mych ustach
daj poczuć Twój oddech na mej szyi
i słodki szept w mych uszach..
proszę…
daj mi tę pieszczotę..
daj mi
Twoje oczy
Twoje usta wilgotne
i dłonie delikatne
a potem daj zasnąć i obudzić
przy Tobie
daj..
daj mi Twoje oczy…
Trzy przyjaciółki.
Zawarłam przyjaźń z przyjaciółkami
cisza entuzjastycznie to przyjęła,
chce zapaść w sen zimowy -
w przyszłości spiszemy kontrakt nowy.
Samotność bardziej przywiązana
chodzi za mną jak cień od rana,
troskliwie w obowiązkach pomaga
bezinteresownie, wdzięczności nie wymaga.
Cierpienie nocą mi towarzyszy,
przygarnia kołysze,gdy cisza nie słyszy
hołubię je jak trzy miłości -
porzucone pozbawione czułości.
Wychodząc z domu zamykam drzwi -
jeśli je stracę, któż pozostanie mi.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 105
- 106
- 107
- 108
- 109
- 110
- 111
- 112
- 113
- …
- następna ›
- ostatnia »