uwodzenie
stoi przede mną
piękna czarodziejka,
ubrana w strój galowy
szampana butelka,
wysoka i powabna,
w zielonej szacie,
zerka na mnie z góry
-o ja cię!
przechyla swą szyjkę
wprost do moich ust,
uśmiecha się słodko,
ogarnia mnie chuć
-uroń choć kropelkę
moja ty piękna,
ugaś me pragnienie,
nie każ dłużej czekać...
a ona,rozochocona,
w tańcu zaszalała,
potoczyła się po stole
i łzami się zalała... (
marzenie
przykleiłam nos do szyby,
oczy zrobiły zeza,
bo w gablocie na półce
królowała piękna...beza!
okrąglutka i puszysta
niczym rosyjska babuszka,
zaginała na mnie parol
uśmiechem od uszka do uszka .;mry;.
kusiła i wabiła
swoim pięknym ciałem,
-chodź i weź mnie,
jestem twoja cała!
cóż,kiedy szkło niedobre
dostępu broniło,
pożegnałam się z królową
-będę o tobie śniła!
zapłakany dzień
dzień zaplątał się w chmury,
brzuchate od wody,
zgubił gdzieś parasol,
a przecież nie kocha takiej pogody,
zmoknięty i zziębnięty
skrył się pod drzewem klonu,
czekając na autobus
ocierał łzy po kryjomu,
patrzył na fontanny
tryskające spod kół samochodów,
i tak bardzo zapragnął
znaleźć się już w domu...
POZYTYWNE P (tautogram)
Przyjemnie przytulić
przyjemne przyjemności
przyjemnie potajemne
pełne pozytywności
potem pocałunkami
pisać poematy
przyjemność powtarzać
półuśmiechem pyzatym
pokusa
wspaniały,okazały,
spod czekoladowej czapy
śle mi porozumiewawczo
swój uśmiech śnieżnobiały...
mruga filuternie
słodkim rodzynkiem,
gapię się nań
z lubieżnym zachwytem...
wabi i nęci
chrupiącym orzeszkiem,
ślinka mi cieknie
i ssie mnie w dołeczku...
czekoladowy okruszek
na brzeżku się huśta,
a ja z dziką rozkoszą
rozdziawiam usta...
chwytam i smakuję,
mlaskam z zachwytem,
słodyczą się nasycam,
zasypiam w niebycie...
wrzesień
zawieszony
między niebem a ziemią
na nici pajęczej
huśta się wrzesień,
spojrzy w jedną stronę,
tam błyśnie słońcem,
a drugą
szczodrze obdarzy deszczem,
zakręci liśćmi
bez żadnej przyczyny,
potarga włosy
jakiejś dziewczynie,
w piękne kolory
ubierze niebo,
zachodem słońca
pożegna się z ziemią…
pączek
on i ja,
naprzeciw siebie,
on okrągły i pachnący,
ja jak w siódmym niebie,
on piękny i gładki,
w słodkim lukrze skąpany,
ja zniewolona jego urokiem,
pożeram go okiem zachłannym,
on smakowity i kuszący,
wabi swą krągłością,
ja z oddechem gorącym,
wyciągam dłoń z chciwością,
on z konfiturą różaną w brzuszku,
podpiera się pod boczki,
-obejdź się smakiem łakomczuszku,
bo waga ci podskoczy!
łykam więc ślinę i ostrożnie
zatapiam zęby w jego boku,
on zaś nadął się i konfiturą
wycelował prosto...w oko!
PRACUŚ...
Syćkie nazywajom mie Bacom
łod wiosny do jesieni łowce
se wypasom
turysty chodzom i ciyngiem
ło coś pytajom
po nasych kochanych
wierchach deptajom
fto to moze wiedzieć po co
pasać łowce cięsko robota
bo ciengiem sie rozłazi
łowca hołota
trza sie nalotać
i niyźle natrudzić
najgorzej kiej syćkie
zacynajom marudzić
jo na to mom sposób
robia im mustra
pobecom się psy tym
oj pobecom
na koniec sie poddajom
i długi cas juzaś słuchajom
tak to wyglądo
roboty z łowcami huk
jak mom duzo roboty
to se siedzem i myślem
jak mom wolne
to se ino siedzem...
Barbara Szuraj
LIMERYK-ŻYWIOŁOWA...
Pewnej pani z Wałbrzycha,
stuknęła szósta dycha,
do amorów skora,
szukała sponsora,
nie ma to jak kondycha...
Barbara Szuraj
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- …
- następna ›
- ostatnia »