prawda
prawdziwa cnota
krytyk się nie boi
-to słowa znanego poety,
ale niech cnota
usłyszy prawdy słowo,
gotowa grzmocić po plecach...
wiadomo też wszystkim,
że prawda w oczy kole,
że boli i piecze,
często uwiera nader nieznośnie...
prawda też lubi
dziury w mózgu wiercić
i jej słowa
mogą spokój zniszczyć...
wniosek więc nasuwa się taki,
że prawda niestrawna
i lepiej się łyka
bajer byle jaki...
ZASMACZYŚCIE
Waniliowy krem
lubię to go zjem
serek waniliowy
nie wychodzi z głowy
waniliowy sen
:)
w czekoladowej krainie
rzeka kakaem płynie
domy w ciemnej polewie
w jasnej ptaki na drzewie
bajecznym smakiem słynie
:)
na przejedzenie
na odprężenie
na odświeżenie
mięta
na brzucha bóle
wyznania czułe
ona najlepsza
pamiętaj
uśmiechy lata
sen przychodzi o świcie,
pachnie miętą i rumiankiem,
gorzko-słodkim zapachem
nasyca się poranek...
poduszka powieki przymyka,
chłonie ulotny zapach,
chciałaby tak trwać w zachwycie
i pamiętać barwy lata...
słońce całuje powieki
ciepłymi promykami,
rozmarzoną poduszkę
obsypuje uśmiechami...
Smak letniej swawoli
Śniąc lato erotyczne, nie lubię gotować!
Po co mam sterczeć w kuchni, gdy czeka przygoda?
Zamiast dań kulinarnych w słońcu się usmażę -
w plecaku niezbędniki, koc i majtki wrażeń!
Zabieram też lenistwo, namiotu nie niosę,
w czasie deszczowej frajdy będę spać pod mostem.
On powinien się starać! Zjem to, co się zdarzy.
Kiedy poczuje miętę, weźmie się za gary.
Przymilając się do mnie, upitrasi kanie,
bo inaczej miast seksu patelnią dostanie.
W ciemności na pasiece porwie ramkę z ula,
by liżąc to i owo, czule się przytulać.
Dla dwojga ust wystarczy ryba kłusowana
i miły dreszcz emocji w kradzionych ziemniakach.
Można z nich talary, żeby stworzyć nastrój,
bo w różowe wakacje chroniczny brak czasu.
Ja upiekę w ognisku bardzo proste danie -
jabłka wyjmie z popiołu, kiedy rano wstanie.
Nie rozpieszcza się jadłem, żeby zdobyć względy.
Zje surową marchewkę, gdy braknie pieniędzy.
Poczuję smak dotyku na biwaku w życie,
śniąc bajki kolorowe pod męskim okryciem.
Chłopa trzeba wyszkolić! To się udać może,
gdy intymne przyprawy na kocu rozłożę.
nad życie
kocham cię życie,
chyba za bardzo,
bo ponad życie,
choć pędzisz już z górki
i ciągniesz mnie za sobą,
staram się bardzo,lecz
nie zawsze nadążyć mogę…
zatrzymaj się życie
choć na moment,
niech sobie makijaż poprawię
i podrapię się w nogę,
niech chwilkę odpocznę
i znów mogę ruszać w drogę…
tylko weź mnie za rękę
moje kochane życie,
pójdźmy powoli razem tam,
gdzie tak gwiazdy świecą…
zgaga
na jego widok
uśmiech siadł na ustach,
nos wciągnął zapach
- czyżby to kapusta?
ślina napłynęła,
język mlasnął z zachwytem,
szczęki się rozluźniły,
zęby zadzwoniły z apetytem,
żuły kęs po kęsie,
ziarno pieprzu zmieliły,
przełyk nagle zaprotestował,
bo jadło zgagą się odbiło...
Upał
Upał
Od świtu ciepło
upał zapowiada
w człowieku siedzi
przekorna duszyczka
chciałby by chłodek
na buziaczka padał
powietrze chłodne
przewiewało wszystko.
Piszę ten wierszyk
potem nawilżony
kroplą humoru
słońcem nasączony
powietrze parne
żar z nieba się leje
a wentylator
prosto w nos mi wieje.
Gdy przyjdzie słota
i wiatrem powieje
wspomnimy lato
świat słońcem pachnący
kwiaty na łące
motyle tańczące
i zatęsknimy
pot z karku się leje.
DYNIA I CUKINIA...
Żaliła się dynia
cukinii
tobie to dobrze
możesz nosić mini
ja mało jem i piję
a wciąż tyję i tyję
Barbara Szuraj
koszmar z ulicy Wiązowej
wchodzi nocą do moich snów
nieproszony,
wkrada się do nich jak złodziej,
zamaskowany,
przerysowuje mi mózg
na czworo,
zapadam się w otchłań
głęboką,
czepiam się krawędzi snu
kurczowo,
Freddy gniecie mi palce
buciorem,
krzyk zalega w krtani
ołowiem,
wyskakuję z czeluści nocy
z impetem,
słońce na horyzoncie biegnie
z odsieczą,
Freddy nie zdążył ściąć mi głowy
maczetą...
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- …
- następna ›
- ostatnia »