Randka

Autor wiersza: 
EdwardSkwarcan

smutek z radością
w ciszy ogrodu
niezgody kością
z jękiem zawodu

bo smutek w płaczu
radość rozbroi
randka z rozpaczą
I złym nastrojem

Wirus

Autor wiersza: 
EdwardSkwarcan

tragedia z umysłu wirusem
litery wytykają w laptopie
tępią wenę robiąc psikusy
ka w o – kokieteryjnie kopie

bezpłodne wersy płyną
jot – jęczy z jazgotem
cha – śmieje się z kpiną
wu wrzeszczy – piszesz knoty

eł płacze - łzy losem poety
er z żet – rżą zawzięcie
ef z furią - niestety
zet jąka się – słabe zacięcie

es z eł – zasłania składnie
ce z i pyta - czy cierpimy
en nuci – niezbyt ładnie
czy – częstochowskie rymy

pe z em psioczy – poeta tępy
ef – fioł nie potrafi zdania
es – sycząc żałosne skręty
te – tańcząc ze śmiechu słania

eś śpiewa – strofowe śmieci
o z ą – bąka coś z obłudą
de z be dobija – bubel leci
en razem z u – wieje nudą

te z y pyta - wiersza tytuł
de dyszy – dobry z drwiną
er - z rytmem jest do kitu
i wersy bezpłodne płyną

tępawy umysł - zero skruchy
mróz skuł wenę – zimowa
zamarzł intelekt – jak pień głuchy
śmieszny wirus – brakuje słowa

Żyje się ze świńskim ryjem

Autor wiersza: 
biedroneczka2

Do mięsnego, co przy rynku,
dzwoni dzieciak-czego synku!

-Czy tutaj się mięskiem handluje?
mały chłopaczek się dopytuje.

-Do pana jedno pytanko mam,
bo całą offelte sklepu już znam.

-No szybko mały bo z czasem krucho!
-Czy ma pan na psykład świńskie ucho?

-Mam świńskie uszy,nogi cielęce
i świński ryj czego chcesz więcej?

-Nic plose pana ja nie potsebuje
żarcie do domu mama kupuje,

a panu pewnie ciesko się żyje
chodząc po mieście ze świńskim ryjem.

W Bocianowie

Autor wiersza: 
EdwardSkwarcan

Złości skrzydlaty bocianicę
i kłapie dziobem jak najęta
błądzisz po łące za księżycem
za mało troski o dziecięta

Gdzie to cię niesie głównie nocą
wyfruwasz z gniazda wiecznie lecisz
i wszystkie żaby już rechocą
mówią że nosisz cudze dzieci

Małym bez przerwy twarde raki
i pachnie zdradą – rzecz niemiła
obce ci w głowie - są poszlaki
tam gdzie latałeś urodziła

Stroszy swe piórka jak to dama
wymawia strzechy – świeć przykładem
bo co ja biedna pocznę sama
troszcz się jak chciałeś mieć gromadę

Nie zaśnie gdera w noc przy gwiazdach
trzeba dziób nisko - snem uniki
nie marudź stary – remont gniazda
prześpisz się później – po patyki

Kołysanka dla lali

Autor wiersza: 
EdwardSkwarcan

Moniczko twoja lala jest sennie zmęczona
przytulając ją czule ukołysz w ramionach
łóżeczko trzeba ścielić szybciutko do spania
już zamyka powieki zmęczona się słania

Z nieśmiałością chce tulić i zerkając oczkiem
śnią rozkosz kołysanki ukochane loczki
maleńkie serduszko pieszczotliwe chce luli
by przed snem się miluchno do ciebie przytulić

Lala tęskni by zasnąć z czułym kołysaniem
uśpi ją cichuteńkie i tkliwe szeptanie
z przytulaniem ugłaskaj i zaśnie milutko
utuli kołysanka szeptana cichutko

Ukołysz ją prześlicznie przytul na podusi
zamykają się oczka jest sennie milusi
kołysanka utuli szeptana gorąca
coraz ciszej i ciszej bo lala jest śpiąca

Coraz czulej przytulaj do swego serduszka
z szeptem usypiająco cichutko do uszka
pogłaskaj coraz ciszej cichusi szeptaniem
tkliwie usypiającym szept kołysaniem

Zamykają się sennie oczęta z westchnieniem
lala śpi milusieńkim sennym przytuleniem
zasnęła cichuteńko snem się rozkoszuje
Moniczko spij cichusi w śnie pobaraszkujesz

Wesoły stół

Autor wiersza: 
EdwardSkwarcan

Cały stół pysznościami pięknie zastawiony
cukinia słodko ściska kwaśne korniszony

Papryka zawstydzona rumieńcem oblana
bo gorący pomidor i słodycz banana
seksownie się przegina obok pomarańczy
co maleństwo z cytrusów mandarynkę niańczy

Rzodkiewka puszcza oczka z ogórkiem krojonym
na salceson zezuje boczek wypasiony
wyniosłą dumą pachnie chuda szynka - pycha
z polędwicą baleron - kuzyn się przepycha

Swojska rozbiegła się i kusi plastrów wonią
marchew z groszkiem w gromadce - zbite od niej stronią
zapach sałatki nęci bo woń smakowita
kwiat wyczarowany z jajek obok rozkwita

Czar pieczarki wypina bielusieńki brzuszek
jedna się z borowika kwaśnym kapeluszem
na swym talerzu chleb się wygodnie rozwalił
zerka na towarzystwo nieśmiało z oddali

Kubek kakao sprzecza się ze szklanką kawy
ketchup z musztardą w zgodzie z pieprzem i przyprawy
w gromadzie leżą razem się zaprzyjaźniły
wszystko takie kuszące i zapach przemiły

Język z wrażenia oniemiał - smaczne rozdroże
widelec wciąż zachęca ręka w rękę z nożem

Śmiech

Autor wiersza: 
EdwardSkwarcan

W szale entuzjazmu zajrzał zaraz z rana
promieniuje w progu i cicho chichocze
słodko się naśmiewa – śmietnik po kolana
podszczypuje i drwi fruwając łaskocze

beztrosko rozhuśtał straszliwego kaca
szalony ma radochę i harce wyprawia
fikołki w zachwycie oczami przewraca
rechoce bo znalazł w kącie mego pawia

z fantazją rozbija się pomiędzy ściany
miotłą wywijając parsknął śmiechem - mruku
w wielką pajęczynę nosek zaplątany
prycha wesołością śmieszy do rozpuku

z entuzjazmem sprząta tony moich śmieci
wyśmiewa się i kpi - ty nieudaczniku
i szczebiocąc tańczy - jak szalony leci
pękając z zachwytu że syf mam w chlewiku

noskiem kręci i wącha butelczyny
zanosząc się śmiechem poszukuje szmaty
z sufitu omiata plamy okiem kpiny
kpiarsko kopie nóżką tygodniowe graty

z podziwem oczami wodzi i zachwyca
ze śmiechu się skręca - urocze mieszkanko
odlotowe puchy - historyczna prycza
i zrywając boki – śpisz w gnoju i sianku

zachwyca się wszystkim i wypatrzył skręty
uśmiechem chleb trąca, co na krześle leży
z piskiem wącha obiad - uciecha z zamętem
rozanielony drwi - całkiem jeszcze świeży

jęk - skarpety stoją - mina roześmiana
tony ciuchów sprawdza i skacze z radości
masz prześliczną pościel - pół roku nie prana
aż pieje z zachwytu - gwiżdże z wesołości

rozwala mi wszystko tak rozochocony
na twarzy uśmieszek kpi politowania
bryka i rozniesie mieszkanie szalony
rozanielony rży, że potrzebna niania

znów rozkosznie pląsa, ma spleśniałą ścierkę
leżąc na podłodze zanosi się śmiechem
przymilnie szepce - masz miłą kawalerkę
zniewala pokusą i zdobywa grzechem

Swawolny wiatr

Autor wiersza: 
EdwardSkwarcan

Pląsa flirtując lekko frunie
subtelny dotyk – wiew rozkoszy
rączo z latawcem gra na strunie
włosy beztrosko burząc płoszy

W sadzie lekkoduch zaszeleści
liście łaskocząc mknie z chichotem
szalone szumiąc opowieści
śpiewnie wiruje goniąc psoty

Figlarnie wzdyma trzpiot spódniczki
żartowniś śmiesząc kiecki wznosi
czarując zwiewnie kpi ulicznik
zamiata wściekle - sprząta złośnik

Mknąc filuternie zajrzy w oczy
balet zalotny - muśnie do ucha
z pyłem zatańczy wiecznie psioczy
umyka jęcząc ostro dmucha

Rączo w porywach gna papierek
hula po polach dziko śwista
szeptem usypia - tuli szmerem
piórkiem ugłaska – snu artysta

Tumani pary mącąc głowy
śle zakochanym błogą ciszę
głaska powiewem muślinowym
dmąc bezszelestnie - ukołysze

Bieliznę suszy jest za płotem
koronki ściąga i hen wlecze
moja sąsiadka przez te psoty
będzie musiała bez majteczek

Wiosna

Autor wiersza: 
EdwardSkwarcan

Wreszcie wiosna błysnęła trochę
dziewczyny patrzą za bocianem
oko po zgrabną pończochę
samo sięga - w głowie rumianek

Kobiety już tęsknią za słonkiem
rozkosznie spódnica zaszeleści
psotny wiatr pokaże koronki
naga nóżka zakróluje w mieście

Skoczne oczy zaczną uciekać
zalotnie ulicznym przylaszczkom
tęsknota zaciągnie człowieka
po balladę ku leśnym chaszczom

Zawilce będą kwitnąć mleczkiem
można błogo utonąć w łące
w natchnieniu zdejmować szeleczkę
gubiąc czas wstać rankiem gorącym

Wreszcie odurzą wonią fiołki
zazieleni się zagon żyta
ku spacerom z Ziemi aniołkiem
by twierdza została zdobyta

Wtedy zapragniesz szeptać z wodą
serca przytulać z trawy łanem
wiosennego ust czuć smak miodu
„Świteziance” rozplatać wianek

Kwiaty dla Ewy

Autor wiersza: 
EdwardSkwarcan


Wrzucili do kalendarza w złym czasie
Dzień Kobiet kłopot nastręcza
każdy mężczyzna jest w dużym impasie
by w marcu kwiatów naręcza

Kiedy obydwoje siedzieli na drzewie
i ciągle oglądał wdzięki
nie musiał się męczyć - zrywać figi Ewie
cytrusy w zasięgu ręki

Wtedy nie była jak dzisiaj nieśmiała
nawet o czwartej nad ranem
radosną dziewczynę gdy tylko chciała
mógł obdarować bananem

Wygodnie i po co schodzili nie wiem
wiecznie bez nocnej koszuli
gdy chcieli w zielonej trawce pod drzewem
zawsze się mogli przytulić

Biedny Adam nie musiał zdzierać butów
tak blisko do pomarańczy
zostawiać kochaną z pianiem kogutów
mogli wzajemnie się niańczyć

Nieszczęsny wygody ci się zachciało
więc wypij goryczy czarę
za tamto drzewo przeproś ją nieśmiało
biegnij po kwiaty za karę