Cudowny jesienny poranek
Wróciłam z porannego spaceru
mimo chłodu spacerowiczów wielu,
cóż tak wszystkich zachęciło -
słońce radośnie nas zaprosiło.
Prócz wiary,miłości i chleba
do życia - słońca potrzeba -
kiedy wyjrzy z obłoków pieleszy,
nastrój poprawia,oczy cieszy.
Jego szczodrość doceniamy
wszak przyrodę piękną mamy,
wielcy piewcy o niej piszą -
nasze zatroskane dusze kołyszą.
Cóż bez słońca byśmy poczęli-
w ciemnościach i smutku tonęli,
żadna muzyka,utwory panflecisty
nie zmieniły by nastrojów mglistych.
koło w kolorze pomarańczy
koło w kolorze pomarańczy
bo tu nie chodzi o kolor włosów czy oczu.
tu nawet nie chodzi o to, czy ktoś jest panną
czy lwem. tu chodzi o to, bym zawsze mógł poczuć,
że ktoś jest przy mnie, gdy w ręku mam kartę marną
i na stół do pokera kładę swoje życie.
tu chodzi o to, by ktoś „uważaj na siebie”
powiedział, kiedy po raz kolejny o świcie,
włączę Rammstain i w strugach deszczu oraz gniewie
pojadę na jakiś drift… o to, by ktoś nigdy
nie nazwał mnie natarczywym albo nachalnym
kiedy pytam „dlaczego uśmiech taki inny ?”.
bym w końcu mógł wiersz napisać taki banalny,
by usłyszeć „cudnie! pięknie!”... by móc do kogoś
przytulić się na długo, aż lęk z bólem minie
i do tego wcale niepotrzebna jest miłość,
by przed snem i w dzień wypowiadać twoje imię.
Sen stracha na wróble
na miedzy,póki wrzesień ciepły i przyjazny.
Śni o cudnej dziewczynie spragnionej miłości
i nikt mu nie zarzuci braku wyobraźni.
Złotowłosa podchodzi do niego na palcach
i przytula się miękko do strzępów ramienia.
Zaraz będzie z nim tańczyć na ściernisku walca
a potem pocałuje aż do upojenia.
Nagle co to, brutalnie coś go ze snu budzi,
gdzie taniec, pocałunki, gdzie dziewczę jak łania?
Pies się zerwał i stracha pociągnął po grudzie,
nie wiedząc że w nim tyle marzeń i kochania.
12 października Anna Z.
skrzyżowanie palca z linią ust
skrzyżowanie palca z linią ust
czytam wiersze, bez adresu trafiały w serce.
tyle wtedy było ciebie we mnie, mnie w tobie,
nas w nas. przelało się, zostało puste miejsce.
ile minut upłynęło od dwunastej dwie,
na której to ławce i dlaczego już nigdy
nie wspominaliśmy pierwszego pocałunku?
park przypomina, kwiecień pamięta, niewinny
słodki, blisko był wtedy twoich oczu turkus.
nie zniknął, ciągle jest ukryty pod powieką.
miłość umarła? w głowie wątpliwości, burze.
czy coś uległoby zmianie, gdybyś każdego
dnia kochała mnie chociaż o jeden dzień dłużej?
Do Małgorzaty
Objąłem wszystko co twoje i z tobą,
Siedząc na stopniach własnej wyobraźni
Buduję myśli chcąc wydać je słowom
Jak ciepło bajki, która szepcze – zaśnij.
Ty będziesz marzyć w sennej głuchociszy
Baśniowe treści i ślady ich znaczeń,
Ja zaś zaklęcia których nie usłyszysz,
Będę powtarzał – choć zawsze inaczej.
Zaplatam czułość na własnych rozterkach
Rozmarzeń nocnych likwidując tamy,
W sny twoje czasem potajemnie zerkam
Szukając znaków. Tych nierozpoznanych.
W zwątpieniach czerpię z tej resztki nadziei
Że wciąż nas bardziej coś łączy, niż dzieli.
.
Między nowiem a pierwszą kwadrą
Między nowiem a pierwszą kwadrą
Przytuliłam się do księżyca
zrobił dla mnie kołyskę
wśród gwiazd się kołyszę
we wszechświecie cisza
Tylko Bóg moje myśli słyszy
4 pażdziernika 2011
górskie perfumy
górskie perfumy
a jeśli kwiaty, to tylko omieg
zapamiętałem, pragnę dać tobie
nienazrywane, lecz całą łąkę
wysokogórską, na nią powiodę
serpentynami wśród smukłych buków
szlakiem niebieskim z plecakiem uczuć
zobaczysz wyspy, żółte i złote
jak motyl zaczniesz spijać rozkosze
bo każdy omieg zaczarowany
pachnie górami, albo fiołkami
zapachy takie, jakie wymarzysz
a czy wiersz pachnie? zbliż go do twarzy
szary kamyk
szary kamyk
podniosła, leżał na dnie
obiecała, że nie wyrzuci
rzuciła celnie we mnie
Gdy wiosny były młodsze
ściany domu wabiły jeszcze farbą świeżą,
lipy kwitły przy płocie, tam gdzie pnie ich leżą,
a przydrożne topole mniej cienia dawały.
Wtedy chciałem napisać list, którego słowa
dźwigam przez wszystkie lata, jak dług niespłacony.
Twój śmiech cichy, spojrzenie madonny z ikony,
chciałem w wierszu opisać i go podarować.
I tak, jak stary głupiec, gdy go ktoś okradnie,
cofa się, kręci w kółko, szuka po kieszeniach
- pochylam się w ciemności i błądzę bezradnie
w dawnych miejscach, na kartkach wytartych notesów...
Nie odczytam już szyfru Twojego imienia,
w labiryncie nazw ulic, nie znajdę adresu.
Patent na smutki
Pomysł nadzwyczaj doskonały,
efekt pozytywny -wspaniały-
niespodzianki z serca serdeczne,
na jesienne depresje konieczne.
Poszłam dalej za wskazówkami-
urzeczona-Edwarda Simoni nagraniami:
Melodie cudowne, nieziemskie,
widoki sielsko- anielskie.
Do mojego cudownego nastroju,
brakowało oprawy- wystroju-
cóż nie wszystkim serwowany,
,,Wytrawny wieczór,,-wierszowany.
Spacery w deszczu lubię,
w ogóle na świecie jest cudnie-
a niespodzianki proszę opatentować,
żeby potrzebującym je serwować.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 107
- 108
- 109
- 110
- 111
- 112
- 113
- 114
- 115
- …
- następna ›
- ostatnia »