tylko mnie poproś
ty pragniesz abym do tańca
poprosił i zawirował
na boso na samych palcach
łąka jak sala balowa
wirują słowa i pióra
atrament zostawia ślady
powstają wiersze na murach
ich zburzyć nikt nie da rady
sukienkę masz szmaragdową
a na niej kwiaty pachnące
rozdasz działkowym ogrodom
rozrzucisz w tanecznym pląsie
ten taniec jak nasze życie
krok czasem można pomylić
lecz tańczmy nim się rozsypie
żebyśmy tylko zdążyli
niestety ja się spóźniłem
nie dla mnie tanga i walce
spod ściany patrzę z podziwem
przeciekło szczęcie przez palce
Chabrowo
ja na niebie, ty na ziemi.
Aż nam wszyscy zazdrościli
takiej magii, takiej chemii.
Wciąż zerkamy w błękit nieba,
czy nie spada nam na głowę.
Teraz piwo wypić trzeba,
trochę dziwne, bo chabrowe.
Na dnie kufla chochlik drzemie,
tak jak w każdym kuflu piwa,
niech nie ściąga nas na ziemię
i niech piwa nie ubywa.
Pijmy trunek ten z radością,
nie urońmy z żadnej chwili,
aby wspomnieć gdzieś z czułością -
tośmy piwa nawarzyli.
20 lutego 2010
Słowa : Anna Zajączkowska
muzyka : Dariusz Masłowski
wykonanie : Mariola Gutowska i Dariusz Masłowski
Nie trzeba wiele
Nie trzeba wiele
do szczęścia nie jest
dużo mi trzeba
wystarczy kilka
magicznych słów
wierszem pisanych
przy blasku świecy
z drżeniem szeptanych
do szczęścia wcale
dużo nie trzeba
wystarczy ciepło
twego spojrzenia
gdy na mnie patrzysz
kiedy twe myśli
błądzą gdzieś przy mnie
do szczęścia dużo
nam nie potrzeba
tylko ta pewność
gdzieś w głębi serca
mocno ukryta
......................
/2007.02.25/
porajem
sarnią ścieżką mnie wiedziesz przez las
muskam stopą zielony mech
drzemie we mnie paproci strach
twoje włosy pachną szumem drzew
dokąd idę, nie pytam nawet
sam nie wiesz, gdzie prowadzi ścieżka
kluczą cienie sinym świtem blade
snów topolich szukają na łęgach
idziesz przodem i trzymasz za rękę
przed klapsami gałązek chronisz
w każdym żdźble czuję twoje serce
w każdym życiu puls twojej skroni
te liście znasz dłonią na pamięć
zachwyt budzą w tobie od nowa
milczeniem rozmawiasz z ptakami
smutna czermień przed słońcem się chowa
sarnią ścieżką mnie wiedziesz przez las
dokąd idę, nie pytam nawet
czy mnie zgubisz? pokaże czas
i czy sama się zdołam odnaleźć
... taka matematyka
... TAKA MATEMATYKA
nadzieja razy wiara
a to wszystko do potęgi miłości
obliczyć się staram
szanse na to
by w twym sercu na stałe
zagościć
kobieta zmienną jest
jak niewiadoma w równaniu
lub nierówności
a mi niezmiennie
niczego więcej nie trzeba
tylko twojej kochany miłości
jak ramiona paraboli
wznoszę ku niebu ręce
i proszę
Panie otwórz ukochanego serce
i wlej miłości
w dziesiątej potędze
i przenieś nas
w przestrzeń błogostanu
gdzie czas nie jest wymiarem
i pozwól nie licząc granic
dotrzeć do nieskończoności szczęścia
na wieki wieków razem
Spacer w chmurach
SPACER W CHMURACH
Dzisiaj
O świcie
Zbudzony szybkim serca biciem
Wyszedłem z domu
Tak, aby idąc tu i ówdzie
Bezwiednie
Po prostu iść
Iść przed siebie
W sercu niosąc
Ciebie
To taki spacer w chmurach
Ja idę
Ty ze mną
Tak idąc w zamyśleniu
Nie spostrzegłbym
Gdybym się znalazł w górach
W jednym oka mgnieniu
Zasłuchany w serca bicie
Błędnym spojrzeniem
Wpatrzony w przestrzeń
Widząc tam, gdzie Ciebie nie ma,
Ciebie
Albo chociaż skrawek twego cienia
Wiedziony tęsknotą
Błądzę
Sam nie wiem gdzie
Ale błądzę z ochotą
I chociaż pod wiatr
To jakby na wietrze
I chociaż mroźno
Głęboko wdycham powietrze
By uchwycić twoją woń
I uchwyciwszy, zachwycony
Wyciągam dłoń
By ująć dłoń twoją
Och!
Gdybym mógł chwycić Cię za ręce
Biegłbym z Tobą przez świat
By dotrzeć jak najprędzej
By dotrzeć tam
Gdzie jak dzisiaj
Na spacerze w chmurach
Szczęśliwym być i szczęście dając
W ramionach mych
Ciebie utulać
Z dziennika wydarzeń "Piękne chwile"
Niedzielny słoneczny zimowy poranek
Widze błękit nieba
Śniegiem skryte dachy domów i lasy w oddali.
Zawirował wietrzyk z lekka wznosząc śnieżną mgiełkę
Rozbłysneło się milionem skier uśpione powietrze.
Cudów i uroków świat nam jest bogaty
Tworzą piękne chwile dzieciątka natury.
Takie piękne chwile szybko przemijają
Lecz na tyle długo trwają, iż ogień radości,
wieczny i gorący w duszy rozniecają.
Tylko żar ognia tego niekiedy
w tęsknotę bolesną postać swoją zmieni
Popiół w melancholię
Dym zaś z wiarą i nadzieją w niebyt gdzieś uleci.
Wiej wietrzyku bystry
Krzesaj nowe iskry
Ogień duszy podsyć, rozwiewaj popioły
Ponieś błękit dymu jego na świat szeroki.
Proszę o to Boga w rozmowie o tych dzieciach cudnych
Dziękując zrazu za nie.
W szczególności za niedawne spotkanie
Owocu lesnego, co mi słodycz swą najsłodszą uronił na zmysły
I duszę fioletem soku radośnie przystroił.
Wiersz ci napiszę
Będą w nim śpiewać ptaki,
będziemy piękni i młodzi.
Nie znamy się? Nic nie szkodzi.
Zakwitną bielą jabłonie,
zbliżymy do siebie skronie
i zapomnimy o świecie.
We włosy kwiaty mi wpleciesz.
Może w tym wierszu się zdarzy,
co tylko sobie wymarzysz,
a potem odejdziesz w ciszę.
Chcesz? Taki wiersz ci napiszę.
A może lepiej zostaniesz,
moim największym kochaniem
i nie dbam, co będzie dalej.
Niech słowo wierszem się stanie.
10.05.2011
Myśli o poranku
Trochę słońca i cienia,
ciut uśmiechu, marzenia...
Twoje silne ramiona
i już jestem stracona...
Zagubiona w Twych oczach
szukam jeszcze ratunku.
Przywołuję logikę,
wielkie prawa rozsądku...
Cóż pomoże nauka
gdy serduszko wciąż szuka
odrobiny czułości,
może nawet zazdrości?
Gdy tak pragnie ogromnie
być tym szczęściem dla kogoś,
kto je przyjmie z radością,
i odzieje ufnością...
Warszawa i my
Warszawa i my...
Na orbicie serc
wzmożony ruch.
Nie... To nie zaćmienia
nadchodzi czas...
To nowe słońce budzi się,
czyjegoś przeznaczenia
płomienny blask...
A może to tylko
warszawskie neony
w Twych oczach
wirują w rytmie szalonym?
"W zatraceniu wolność jest!
Tylko w Tobie ją odnajdę..."
Czy to musical jeszcze?...
A może gorące usta Twoje?
Noc spowiła stolicę,
nie ma przeszłości,
nieważna przyszłość...
To My jesteśmy tu we dwoje!
/23.10.2006/
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 111
- 112
- 113
- 114
- 115
- 116
- 117
- 118
- 119
- następna ›
- ostatnia »