Lek
żyję w rozchwianiu domagam się przypływów
serce falą liże piasek pełen grudek bursztynu
zamyśleń obranych z nocy i smutku
jak narkoman wstrzykuję światło
przepływa rzekami gdzie cumują łodzie
z pragnieniami i nieufną cierpliwością
wreszcie wpada do morza
wymieszane z pamięcią opada na dno
w chmurze pomarszczonych myśli
które po dotknięciu jak z lampy alladyna
zamieniają się tylko w trzy dobre życzenia
Każdemu miłość jest dana...
W przytulnym aksamicie przestrzeni piwnicznej,
zakochany Nietoperz pieścił za uszkiem, opuszka paluszkiem,
wybrankę westchnień swoich, po jej główce ślicznej.
Spójrz, mój boski serca pluszu, na ciemności cień w wykuszu;
Kusi nocnym lotem nad miasty, nad dachy, poszybujmy!
I rozwinął swoją lotnie, gibnąwszy przy tym zalotnie, pełen animuszu.
Wodząc zapłonioną wieczorem magicznym, rzekł do niej-Spróbujmy,
polecieć w przyjazne Księżyca blaski! Krzycząc głośno, acz zalotnie;
Do miłości dodaj nam lotnie! Spleceni, szaleni, w miłość wierząc
i w los ślepy, kręcąc piruety zawrotnie, odfrunęli bezpowrotnie.
Tak mało...
Mgłą moich oczu, tulę twoje dłonie,
czerwienią ust malują się pęki piwonii
tląc się lękliwym ogniem, miedzy nami.
Od niebios podarowanymi bramami,
przepływamy chwilą, utkaną z dotyków.
Po nieodkrytym ciele, obcym sobą, czuję
jedności wspólnej pieśni i szeptu, w nowiu
poczętej księżycowej nocy, snujemy
bezprzytomnych dialogi, bez słów,
bez snów, brniemy gdzie bogi ucztują,
by znów wrócić, na człowiecze pola
i czekać, i czekać, na ciebie, na siebie
choćbym musiał sto lat, sto lat.
Femina
Ciekawość zapisana jest w naszych sercach
Albowiem księgi myśli dawno już otwarte
Czy dolecą do nas niczym wieść prorocza?
Kurier dziki ptak trzyma w dziobie kartę
Zwinięty w rulon jeden rozdział mego życia
Rozwiniesz przy świecach dokładnie o północy
Spojrzysz w okno. Będę, nie mając ukrycia
Uśmiechnę się do Ciebie, przed kurtyną nocy
Zerwijmy ją zatem by w teatrze świata
Zagrać sztukę, wśród promieni słońca
Nazwijmy ją “Nasz wieczny dzień w kwiatach”
Zastygnijmy. Posągi w splocie rąk do końca
Galeria ludzkich rzeźb wykutych ręką Boga
Nas dwoje kroczących niczym Adam i Ewa
Nad głowami błękit, pod stopami życia droga
W sercach kwiat uczucia powoli dojrzewa
Zawszę przyjmę ich owoce z twojej gładkiej ręki
Spożyję z wielkim smakiem. Dusza łakoma
Moje biedne serce cierpi wciąż udręki
Niech chcę wciąż o Tobie pisać
Gdzie jesteś?
KOCHAJ...
Kochaj mnie całym sobą
myślą wzrokiem
najmniejszą cząstką ciała
lazurem oczu kochaj
spojrzenie przyrzeka
wszystko
serca biciem kochaj
drżeniem słów i ciszą
będę czekać
aż twoje serce
miłość wyzna
całym sobą pokochaj
tak jak potrafi
kochać mężczyzna...
Barbara Szuraj
inspiracja: wiersz
Elizabeth Browning
Inna strona( grzesznej)miłości
przyodziałaś szaty nieba
prósząc wokół gwiezdnym pyłem
włosy niczym złoty jedwab
tak pamiętam tamtą chwilę
ciało sztywne dłonie cierpły
miałam wyznać tobie miłość
nawet dzień był taki piękny
i tak mocno serce biło
tylko myśli pouczały
wraz ze strachem mącąc w głowie
chciałam krzyczeć usta drżały
Boże jak ja jej to powiem
więc skończyło się jak zawsze
skrzydła duszy podwiązałam
ukrywając w sercu prawdę
dalej swoją rolę grałam
nowa maska bardziej parzy
każdy oddech wyliczony
grzeszna miłość według wiary
umysł strachem przytłumiony
Bezdźwięk
więzi losy w pajęczynie
nawet koty stoją na baczność
im bardziej przystoi bezszelestność
i drogi wyłożone zmierzchem
mądrzej milczeć nie mnożyć sensu
od matki pożyczyłem wyczekiwanie
aż przyjdę i posłucham jak mówi deszcz
czy słońce oparte o kokietkę jarzębinę
nie pukaj już nikogo nie ma
noc ugrzęzła w studni zawraca cienie
wystawiła gwiazdy na sprzedaż
jak nikomu niepotrzebne artefakty
Sen
Nie możesz zasnąć w złocistej pościeli
Gdy tworzę na ciemnym drewnie stołu
Oświetlona płomieniami serca i świec
Toczysz się jak kamień
Z brzegu na brzeg ... łoża
Organista w pasji zamkniętej w duszy i oczach
Podnosi oczy ku mozaikom w szybach świątyni
Śpij kochanie. Noc zakochanych szaleńców trwa
Zapukam do drzwi Twej duszy
Z gotowym dziełem
Jedyna, najważniejsza na świecie Inspiracjo!
Zatracać się w Tobie, to spijać świadomie truciznę
Oczekując na śmierć, kiedyś tam
Lecz z uśmiechem na ustach
Skupiona Twoja twarz nad przygodami snu
Nie widzi odrzucanych kart, płonących pomysłów
Spadających książek z biblioteki
Zaklęta moc głębi spokoju. Bo tego potrzebujesz
Walczysz z koszmarami. Odganiam je słowem
Wtuleni w oparach mgły
Na pograniczu ciebie i mnie
Zaśnij. Okryję Cię ciepłem oddechu
Zgaszone świece, dym z wiatrem uniósł myśli
Piszę wiersz pocałunkami na Twej skórze
Śpij kochanie
Przynajmniej Ty…skoro ja nie mogę
Droga wilka
Dzikość w głębi serca zamknięta na skobel
I na dnie otchłani duszy w mroku spoczywa
Zapalić świecę w ciszy czterech ścian pokoju
To jakby obudzić cień wilka na murze
Mogłem być niepokornym w ciemnych kniejach
I kłów biel pokazywać na powitanie
Zapierać się łapami o ziemię opornie
Dopóki Twój zapach nozdrzami nie zawładnął
Nie ma takiej siły, gdy zmysły owładnięte
Na nic warknięcie skomlenie czy nora
W czerwonej szacie zachodu słońca
Ze wzgórza donośne rozlega się wycie
Podążać za śladem Twych stóp z pyskiem zwieszonym
Boże! Jak to w środku wnętrzności rozrywa!
Za tobą w ogień, czas wszelki, przestrzeń
Choćby do zatracenia…pod nóg Twych płomieniem
Pamięci Hanki Ordonówny
A gramofon piosenką drży nieśmiałą
Na stoliku przy oknie zmierzchanym
Moje serce dla ciebie mój drogi stopniało
Płynąc za echem z ust twoich słyszanym
Znaleźliśmy do gwiazdy otwarte podwoje
Bez słów zapatrzeni w żar płonących oczu
Zapełnimy szczęścia skrywane ostoje
Od ludzi z dala i łez, na uboczu
I tylko piosenkę weżmiemy za rękę
By wieczną młodość śpiewała nam wszędzie
Nie ważne co było, ważne co będzie
W sobie na zawsze znajdziemy porękę
Ku wiecznej podróży, gdy świata rozkazem
Dla snów naszych zmysłów jedynymi w sobie
Czy wodą będziemy, powietrzem czy głazem
Ciebie będę miała, będąc zawsze w Tobie
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- …
- następna ›
- ostatnia »