Nienamacalnie
Nienamacalnie
Skrzą się w ciemnościach
oczy czarnego kota
- może to gwiazdy
pomruki
a może tęsknota
ulatują w ciszę
oddechem muśnięte
rozchylone wargi
w przestrzeń
wysyłają
nieme słowa
a Ciebie nie ma
jak kochać
tak nienamacalnie
bez słów i gestów
bez ocierania łez
i promienistych uśmiechów
tak tylko wiedząc
że jesteś
gdzieś tam – nie tu
nie wiedząc
czy tam to jawa
czy tylko kraina snów
29 listopada 2011
Anima Villis
moja poezja to
anima villis przegniła
zdaje się bliska ale
tak jakby mnie opusciła
jak to już z nią bywa
i bywało dawniej
ucieczka w nicość
wychodzi jej wprawnie
jak gdyby celowo
raziła prostotą
wdptując mnie w brudny
szlam i krwawe błoto
moja anima villis
podła a jakże
ciężkie jest życie
pod twoim jażmem
ciężkie są dni
gdy często się mylisz
lecz będe ci oddany
moja anima vilis
Nie święty
Nie święty nie oświecony
nie samotny z nicości zrodzomy
z puski do otchłani natchniony
bezbronny przez świat odrzucony
nie święty choć anioł skrzydlaty
niewinny tak było przed laty
dziś czarny puch mnie spowija
wszelkie dobro zabija
tak dziś jestem aniołem
wszystko zaś czarnym popiołem
jestem tym potępionym
samotnym choć nie opuszczonym
Król Babilonu
Czemu chylisz głowę aniele
czemu smutne masz oblicze
widzisz cierpienia tak wiele
to dla serca twego bicze
ty potężny jesteś i wielki
archaniele wśród popiołów
dusze twoją trapią lęki
ciężkie winy niczym ołów
czemu pycha w tobie wzbiera
bunt i wrogość wobec Boga
czeluści wrota nam otwierasz
ale to jest twoja droga
już wybrałeś i spodliłeś
wszystko o co się modliłeś
zdradź nam proszę swoje imię
jeszcze tego nie zrobiłeś
byłeś niegdyś księciem nieba
teraz Babilonu królem
miałeś wszystko czego trzeba
a złość maskowałeś bólem...
Jestem
Jestem gwiazdą, która rozświetla Twój mrok
ale Ty mnie nie dostrzegasz
Jestem tęczą po wielkiej ulewie
a jednak nie widzisz mych barw
Jestem słońcem, które Cię ogrzewa
a nie czujesz ciepła mych promieni
Jestem wiatrem w upalne dni
Ty jednak kryjesz się przede mną
Jestem powietrzem, które Cię otacza
ale Ty mną nie oddychasz
Jestem rosą, która Cię muska
A Ciebie razi, że masz mokre stopy
wreszcie
Jestem strumieniem niosącym orzeźwienie
Ale Ty nie pragniesz we mnie się zanurzyć
A więc nie czyń mi zarzutów
jeżeli jesteś nieszczęśliwy.
Tęsknota
zalewa duszy mej wnętrze-
drąży jak kropla skałę
niosąc efekty niebywałe.
Wpatrzona w lustro wody
nabrałam wielkiej ochoty,
pogrążyć się w topieli
niechby duszę anieli wzięli.
Może wsiąść do pociągu marzycielki
bagaż mego życia zbyt wielki-
z łez korale pozbierać
by nie mogły innym doskwierać.
Świta,za oknem słychać
kiedy ranne wstają zorze,
po nie przespanej nocy
myślę co dziś serwujesz Boże.
Aby nie za późno
Aby nie za późno
Nigdy wcześniej
nie cieszyłam się tak bardzo
może i nie kochałam mocno tak ...
odeszli
po kolei
przy krzyżyku
2001
2003
2009
jakby w jednym dniu
dziury jak w szwajcarskim serze
wypełnione wspomnieniem
ciepłym
wonnym
ot moje życie
między cieniem
a szarym światłem dnia
Bóg nie darował w zamian nikogo
jednak otworzył oczy
nigdy wcześniej
nie cieszyłam się tak bardzo
może i nie kochałam mocno tak ...
i tylko rozdziera mnie przerażenie
że pewnego dnia
i Ty odejdziesz
cieszę się
kocham Cię
póki jeszcze tu jesteś
Póki wiatr nie przewiał nadziei
Póki wiatr nie przewiał nadziei
Ranek taki niezdecydowany – być pochmurnym, czy słonecznym …
Gdyby tylko zapytał, powiedziałabym, doradziła …
A Ty? Kryjesz się dziś w chmurach, czy opływasz słonecznym blaskiem …
Po tamtej stronie równika ciepło, wiosennie,
gdy ja liczę ostatnie liście na lipie … dwadzieścia pięć, dwadzieścia sześć, dwadzieścia siedem.
Powiał wiatr … dwadzieścia sześć, dwadzieścia pięć, dwadzieścia cztery …
Pozostawił jeden złocisto-zielony … a w sercu nadzieję,
póki jeszcze marzenia nie opadły w błoto.
Oczami duszy widzę, że się śmiejesz. To dobrze, wszystko zaczęło się od śmiechu ... tylko rozłąka nie śmieszy.
21 października 2011
rozwiewam mgły, przezroczysto ...
rozwiewam mgły, przezroczysto …
znów przemokłeś
moimi łzami
nie osuszy wiatr wokół nas
ni nad nami słońce
zatrzepoczę rzęsą
łzę ostatnią strącę
bo widzę
prócz zrozumienia i czułości
zrodziły
niechciane współczucie
znów skryjesz serce
pod oschłym wzruszeniem ramion
czy musisz
16 października 2011
I nadzieja ucichła z wiatrem
Leżał na bruku
bezpański,
samotny,
niepotrzebny.
Wiatr poderwał ku górze,
dał nadzieję
na opiekę,
na czułość,
na przyjaźń ... może miłość.
Nad rzeką przycichł,
upuścił ...
Bezszelestnie opadło istnienie,
osiadło na wodzie,
odpłynęło z prądem
samotnie.
A dokąd to ...?
11 października 2011
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 67
- 68
- 69
- 70
- 71
- 72
- 73
- 74
- 75
- następna ›
- ostatnia »