Kamienica

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Stukot kołatki w drewnianą bramę, słychać już kroki
Otwiera dozorca, uniform jego zlewa się z nocą
Z mieszkania bieży, gdy w drzwi załomocą
… spóźnieni, z monetą w rękę, za fatygę
On śmieje się, patrzy i trzyma pod boki
Z bramy, minąwszy próg z budowy datą
Milczące rzeźb posągi z brodami
Przez drzwi oszklone, dywanem po schodach
Ku górze, drzwiom skrzydłowym, gdzie czas
Nie kratą przysłonięty, a pamięć na nowo
…. Zegar w pokoju nastawia
Przestrzeń pokoi, kafle pieców i kuchni
Skąd zapach herbaty z imbryka podawanej
Wśród rozmów cichych, karty szeleszczą
W tańcu pasjansów, dłońmi cioć Sapiejewskich
Brzęk szkła w kredensie i przy toaletach
Gdzie ciężki zapach kolońskiej tumani
W Stołowym właśnie kolację podano
Z dźwiękami sztućców, za oknem goni
Tramwaj ciągnięty przez dwa konie
Patrol kozacki, miarowym krokiem
Podąża ku Ciemno Wileńskiej
Jeden w prostocie, by spełnić potrzebę
Okrakiem stanął na praskim bruku
Już po kolacji, we śnie domownicy
Nie skrzypi podłoga, kredens zamknięty
Karty w pudełku, ogień pod płytą
Jedynie zegar myśli o czasie
Jak dozorca przed bramą lat dawnych
I tych współczesnych
Pamiętam

Łapanka

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Poranek. Toaleta. Śniadanie. Mundur
Szeroki pas, buty z cholewami. Czapka
Wychodzisz z kamienicy. Słońce na twarzy
Okupacja. Nie znasz dnia ani godziny

Władek wyszedł wcześniej. Konserwatorium
Wczoraj ćwiczył w domu na wiolonczeli
Na dzisiejsze zajęcia. Będzie dobrym muzykiem
Niech się stara. Będziemy się z Felą cieszyć

Nieopodal zamieszanie. Stoją budy na ulicach
Krzyki, płacz. Hitlerowskie kolby na ciałach
Podchodzisz bliżej. W środku widzisz Władka
„To mój syn”. Schodzi powoli z ciężarówki

Uścisk. Milczenie. Łzy. Twarda jest tylko skała
Gdybyś przyszedł kilka chwil później. Koniec
Drżenie ciał. „Chodź do domu. Do matki”
Strach i smutek powoli odchodzą w zapomnienie

Powiedzą, Policjant Policji Państwowej. Gdzie honor?
Dzisiaj w mundurze Policji Granatowej? Jest wybór?
Nigdy nie ma łatwych wyborów. Jest życie. Praca
Nakaz powrotu do służby pod karą śmierci. I syn

Uratowanie mu życia

Między duszą a światem

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Sen, spadam z okna zatrzymując się nad ziemią
Głośny stukot do drzwi, otwieram i boję się
Widząc nieznajomą Twarz, dlaczego nie mogę
Zrobić więcej niż umysł podpowiada

Blask świec, piwo, biegnę myślami
Do swego świata, z dala od codzienności
Na skrzydłach wyobraźni tworzę świat
Mój, którego nikt mi nie zabierze

Smutek nad Twoją chorobą, lęk o jutro
Chowany w duszy, modląc się o nasz świat
Uciekam w głąb, muszę wyjść byś mi nie uciekł
Boże … jeszcze nie teraz

Modlitwa

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Tobie cierń korony, mnie ciało drutem kolczastym
Ty na krzyżu, mnie w dole pełnym wody, pozostaje
Modlić się o zbawienie moje i oprawców
Za grzechy wszystkich na tej ziemi

Niebezpieczni dla władzy, zbyt wiele możemy
Strach przed własną klęską powodem zatrzymania
Krople łez nieba nad Tobą, nade mną
Krew nieba, płacz dzieci, szum silników do lasu

Odkryj w nas głaz grobu, którego nie na
Zmartwychwstałeś, moje ciało gdzieś w lesie
Musieliśmy umrzeć za siebie i innych
W ostatnich słowach przed strzałem w głowę

”Ojcze Nasz, któryś jest w Niebie”

Niewiadoma

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Każdy dzień, rozmowa
Nie myślę
Czy to po raz ostatni
Nie chowam żyjącego

Napięcie, co będzie
Gdy nie odbierzesz
A głos zostanie w pamięci
Ale odbierasz!!!!

Myślę że jesteś
Nawet jak Cię nie ma
Nie chce wiedzieć
Bo żyjesz

Przed operacją

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Trzymasz fason do drzwi zamknięcia
Nie mogę, nie mogę nic zrobić
Chcę śmiać się nie płakać!!!
Bóg zabrał mamę

Trzymam w myślach Twoją dłoń

Biel fartuchów, byle nie skrzydła aniołów
Stan faktyczny jak kamień w głowę
Nie obudzę się, dopóki nie zobaczę
Twego snu wśród żywych

Można przejść Aleją Obojętności
Spokój, opanowanie, jakie to słowa
Do czasu gdy nie dopadnie nas
Rzeczywistość utkana w barwach

Niepewności, w korytarzu
„Operacja, nie wchodzić”

Nie zabieraj

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Chcesz popełnić samobójstwo
Dlaczego, w imię czego
Ma umierać również dziecko
Pies

Bo stanowią całość Twego życia?
A zatem nie mają prawa
Do dalszego życia
Nawet bez Ciebie?

Pozostaw innych na tym świecie
Pozwól cieszyć się światem
Jeżeli chcesz, odejdź
Nie zabieraj jednak innych

Skała

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Biel łóżka i przygotowanie, kiedy przyjdzie
W brzasku dnia, w mroku nocy
Czy zdążę spojrzeć jej prosto w twarz
Nim uściśnie ramiona i zamknie oczy?

Twardy jak skała, będąc już blisko śmierci
Dziś jest Ci już wszystko jedno
Masz honor, by godnie przyjąć decyzję losu
A co ja mam powiedzieć?

Twój syn

Przygotowanie? Do czasu spotkania
Mnie nikt nie przygotuje

Inny

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Mańkut z platfusem. Tak, jestem Inny
Leworęczny odmieniec chodzący jak kaczka
Tak mnie świat zastał, i pozostawił
Bez koniecznej „na siłę” zmiany

Kto widzi, zwraca lub nie uwagę
Zostawmy to przeszłości i Bogu
Kto zwraca uwagę na innych odmiany
Woli nie myśleć o swoich?

Odchył do normy to poszukiwanie
Ideał i Inni poza progiem normy
Dziś kolor skóry, jutro religia
Pojutrze mogę być poszukiwany

Każda „inność” dobrym powodem

Nie szukam u ludzi niczego, nie oceniam
Nie zaprzątam sobie głowy, tym
Kto ma piegi, jest mańkutem, czy jest łysy
Pozostawiam to każdemu sobie

Z szacunkiem wobec Innych

Ster

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Jak król Królestwa Hiszpanii Karol
Od rana do nocy, wiem co będę robił
Gwoli braku asertywności
Aż do śmierci

Rób, to rób tamto, zrobiłeś, rób to
Strategia planowania dnia bez końca
Bez zapytania, „Czy chcesz to zrobić?”
Przecież to najmniej istotne

Lista zadań, poleceń wydłuża się w czasie
Spełniam się, jestem zdatnym materiałem
Można kierować, można decydować
Zostawiam szatę Karola. Wychodzę