WZNIEŚ TOAST

Autor wiersza: 
ZOLEANDER

Za kolejny ciężki dzień
za przydeptane odciski
niespełniony sen
na przekór przeszkodom wszystkim
za nieudany rym
skalane czymś piękno
ach do diabła z tym
jeśli masz coś pod ręką

Dowód

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Ognisko na Barbakanie w centrum stolicy miasta Europy
Prośba o zaprzestanie i zagaszenie ognia. Rozejście się
Gdy Strażnicy Teksasu już odjechali. Jest rewanż. Za uwagę
Nikt nam nie będzie zwracał uwagi. Ogień na gabarytach

Niech płonie. W imię naszych zasad

Policja, straż pożarna. Mieszkańcy pobliskich kamienic
Pożar zagrażający życiu ludzi i mieniu. Obłoki dymu
Zemsta dokonana. Sprawców nie ma. Pozostały zgliszcza
Podniesione głosy, szukające winnych dookoła. Kozioł

Szukamy kozła ofiarnego. W imię naszych zasad

Przesłuchanie. Jak to było? Kto widział, że podpalił?
Czy domniemani sprawcy są znani z nazwiska?
Jak daleko było ognisko od altany? Może od ogniska?
Łatwo powiedzieć, że ktoś podpalił. A dowody?

Nie przejrzany monitoring. W imię naszych zasad

Kto rozpala ognisko w centrum miasta Europy
Winien się przedstawić z imienia i nazwiska
A ognisko rozpalać nieco dalej. Od altany, ludzi
By niczego nie podpalić. A tak, każdy musi …

Płonie ognisko w mieście. W imię naszych zasad

Antidotum

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Lekkie ukłucie. Plaster na ramieniu
Antidotum w organizmie dla ochrony
Każdy z nas pragnie się obronić. Przeżyć
Trudny czas, by wrócić do normalności

Nie mam siły. Muszę spać. Mrok ciszy
Późny wieczór. Wstaję poszukując zajęcia
Nie mogę zasnąć. Zamknięte oczy do końca

Poranek. Śniadanie w sennej aurze. Zmęczenie
Nie mam siły funkcjonować. Ból ramienia
Nie ustaje. Padam jak kłoda. Śpię bezwolnie
Nie sen spokojny. Śpiączka. Kilkanaście godzin

W Krainie Snów

Budzę się późnym popołudniem

Rozespanie. Lecz już lepiej

Wracam do przedreakcji

Oddziaływań antidotum

Strach

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Dzwonię. Nie widzisz mnie, lecz to co mówię
Jest pewne. Przerażające. Wzbudza zaufanie
Przejmuję kontrolę nad Twoim strachem
Zrób to o co Cię proszę. Przekaż pieniądze

Boisz się. Wiem. Też bym się bał
Chcę Ci pomóc. Tylko ja wiem jak
Dam Ci instrukcję, nim będzie za późno
Instrukcja. Gdzie i komu przekażesz

Chyba nie chcesz tego, by Cię okradli?
Po to właśnie dzwonię. Jestem “policjantem”
“Wnuczkiem”, kimkolwiek chcesz byś uwierzyła
Oddaj wszystko co masz. Brak myśli

Strach ma wielkie oczy

Fantazja

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Noc przed starą chatą Rodziny praprababci Reginy
Świerszcze grają bisy dla gwiazd, księżyca
Tata śpi po spotkaniu z gospodarzami
Ja wraz ze stadem żubrów słucham natury

W polu wyrwane marchwie bez konserwantów
Karty papieru zapisywane szeptem wiatru
Przy krzyżu przydrożnym modlitwa za przodków
Biegam jak kiedyś. Jak mały Kryjan po nocy

Puszczone z łańcuchów psy szczekają. Krowy muczą
Wilki budzą się do łowów w pobliskich lasach
Nasz świat od wieków zasypia w ogniu pochodni słońca
I budzi się odchylając ciemny płaszcz mroku nocy

Kilkanaście stron, kilkadziesiąt wersów. Pianie koguta
Dopalają się świece nad białym pergaminem prawdy
Zmęczony, szczęśliwy, szalony, spontaniczny. Kryjan
Nie siedzę. Biegnę przez Jamiołki-Piotrowięta

Z nocną fantazją

Projektant życia i śmierci

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Jesteśmy naszym światem. Moje zdanie
Nie znasz mnie, ale możemy się poznać
Widuję Cię w przeróżnych sytuacjach życia
Chcę być całością Twoich puzzli. Do końca dni

Znam Twój rozkład dnia. Zainteresowania. Kino
W którym ja widzem, ty aktorką mojego planu
Moje listy wsuwane pod drzwi. Głuche telefony
Napisy pod oknem i na masce samochodu. Jestem

Mam plan. Będziemy razem. Jesteśmy zgodni?
Nie pytam. Stwierdzam. Wedle marzeń, z Tobą
Czy to nie piękne, spotkać się na drodze?
Nie znam Twoich planów na życie. Znam swoje

Dlaczego nie chcesz? Nie znasz mnie, jak ja Ciebie
Nie możesz tak po prostu odrzucić mojej osoby
Nie pozwolę Ci na to. Chcę dobrze dla Ciebie
Nie rób czegoś czego mogłabyś żałować

Niech chcesz. Dobrze. Odejdę lecz nie samotnie
Nie możesz żyć beze mnie. Nie mogę żyć bez Ciebie
Odchodzisz pierwsza. Zabrałaś mi serce. Ja Tobie duszę
Nie ma Ciebie. Nie ma sensu życia dla mnie. Odchodzę

Projektant naszego życia i śmierci

Granica

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Pierwszy raz. Nic strasznego. Parę głębszych
Szum w głowie. Jest dobrze, a nawet świetnie
Wypita ciecz w Twoim ciele. Nie ma smakować
Ma poniewierać na życzenie. Życzenie rozkazem

Jest moc. Jest wrażenie. Trudno zrezygnować
Czy ja decyduję? Ty za mnie? Chcę więcej?
Nie mam kontroli nad umysłem, ciałem?
Mnie to nie dotyczy. To tamtych, za progiem

Stoję na półce. Sięgasz w miarę potrzeby
Pij do dna. Odeśpisz. Mnie też miło wewnątrz
Lekki umysł, słów swoboda, świat wiruje wokół
Sufit staję się podłogą. Ściany jedną masą bieli

Ból głowy o poranku. Rezygnujesz z pracy
Brak siły, ruchy rąk. Złość. Leczysz “to” piwem
Pusta kieszeń, wyrywany portfel. Sprzedajesz
Rzeczy swoje, dzieci, całej rodziny. Puste pokoje

Akceptujesz niewolę. Nie wyjdę bez końca
Pijesz, dla końca. Nie ma końca. Bez dna
Nie pokarm, a ostatnia woda toaletowa
Śmierdzisz z ręką po prośbie. W kradzieży

Samotność w pustym domu. Na moim sznurze
Pan ktoś, potem nikt, niczym Golum Tolkiena
Wszystko jest dla ludzi, lecz każdy z nas inny
I każdy z nas ma odrębną granicę

Metamorfoza

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Zapisałem się. Wierzyłem w moc sprawy
Kierunek działań zgodnie z przekonaniem
O słuszności zdarzeń. Zgodnie ze statutem
W uczciwości i prawdzie. Jestem człowiekiem

Nowy teren, walka z nieprawością. Walczę
Widzę ile mamy jeszcze do zrobienia. Marsz
Ku porządkowi, eliminacji złych jednostek

Przede mną majątek tego państwa. Ludzi
Winienem spakować w uczciwym zaborze
Jestem człowiekiem. Starczy dla wszystkich
Pakuję skrzynie dóbr. Wysyłam do domu

Korzystam z przywilejów danej mi władzy
Zabieram cudzą własność z korzyścią własną
Ideologię z legitymacji schowałem w szafie
Ważna jest egzystencja. Moja przyszła polisa

Może mnie kiedyś wykluczą. Odejdę w cień
Gdy ktoś inny będzie chciał kraść. I złapie
Mnie za rękę. W drodze uczciwości doniesie
Iż nie kradnę “dla nas”, a tylko dla siebie

Jestem tylko człowiekiem?

I nic co ludzkie nie jest mi obce?

Dyskrecja

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Na mównicach świata płomienne słowa
Kogo nie lubicie, jacy porządni jesteście
Gdy wieczór, maski morałów w ironii szafie
Jesteście w klubie, tych których nie lubicie

Daleko od państwa naszych przemówień
“Co ludzie powiedzą”? Tu tolerancja dla nas
Stałe miejsca na sali, ufność, pełna dyskrecja
Jesteście wśród “swoich”. “Przecież nie powiesz”?

Pewnie że powiem. Wasz sekret? Wasz problem
Nawet tutaj każdy zna was, jako tych z gazet
Skrzydła świętych rycerzy odpadły? Informacja
Najważniejszym towarem jest informacja

Izolacja

Autor wiersza: 
Marcin Bartłomi...

Cztery ściany domu, biura. Adaptacja
Wirtualny świat papierów, konferencji
Bez granic między prywatą a pracą
Jeden kubek kawy. Bliżej do domu

16.00

Drugi pokój i już “jesteś w domu”

Pustka ulic. Zamkniętych lokali
W pociągu nie przedział, wagon pusty
Póki bilet w obie strony. Żyję
Z radością widząc innych na ulicy

Jak cenne stają się messenger, telefon
By choć przez chwilę zamienić słowa
Nie widzimy się od roku. Tęsknota
Za życiem. Normalnością

Antidotum w drodze. Może kiedyś
Przyjdzie czas, tego czego nam brakuje
Siebie. Śmiechu w restauracji nad winem
Chcę wyjść z Matrixa. Zza kurtyny izolacji