Inna codzienność
Noc, godzina dwunasta...
Już ciemno w kamienicy.
W trzech oknach tli się jeszcze płomień świecy.
Nagle na ulicy... opon pisk i krzyki!
Ciężkie kroki na schodach coraz głośniej słychać.
Odwrotu już nie ma...
Zostało tylko czekać...
Stukanie do drzwi!
Piętro?
Pierwsze? Nie, drugie!
Wrzask! Jęk! Płacz! Błaganie!
To K... spod dziesiątki!
Strzał!
I na ścianie...
Za oknem trzask!
Leży na chodniku ... ten młody spod trzynastki.
Niż konać powoli,
chciał umrzeć szybko.
To nie tak boli...
D... spod siódemki,
M... spod dziewiątki,
i B... spod dwunastki, wszyscy na ulicy.
Piętnaście wystrzałów i koniec...
Powrót do samochodu...
Śmiechy, żarty, przekomarzania...
Akcja wzorowa! Godna naśladowania!
Dziś się udało,
lecz losu więcej kusić nie trzeba.
Dwóch pięter już nie ma...
Wymyśliłam
dopełnienie
wieczór wachlarz rozłożył po cichu
mrokiem zalał, skąpał krajobraz
z cieniem zmieszał esencję grafitu
gwiezdny namiot szelestem rozpostarł
potem księżyc zbudził srebrzysty
ten się przypiął rogalem na granat
niebo swoim istnieniem roziskrzył
ruszył w drogę jak gwiazda zbłąkana
i zatrzymał się myślą nad stawem
złapał chmurę, wcisnął pod głowę
w taflę rzucił spojrzenie blade
a w niej znalazł swoją połowę
Haiku - cykl "wodząc wzrokiem za kobietą"
Wodząc wzrokiem za kobietą
Trzepotem rzęsy
rozgania poranną mgłę
biegnąc do pracy
między kwiatami
nosi zapach wanilii
- zapracowana
południowy rytm
wystukują obcasy
w drodze do domu
wieczorem usta
malowane karminem
- wabią słodyczą
srebrzystym blaskiem
dotyka księżyc ramion
- pragnie rozkoszy
kamień w wodę
kamień w wodę
najlepiej siedzieć, najlepiej w górach
nad potokiem dłonie w kipieli moczyć
szlachetne i te nie z wody wynurzać
najpiękniejsze przypomną twoje oczy
zawsze śliczne i zawsze wilgotne
a kamienie stracą wysoki połysk
z powrotem wrzucę w spieniony odmęt
niech wróci ich blask, nie będę niewolił
cenne z gablot też oddam naturze
zostanie jeden ciążący na sercu
plusk-tak, plusk-nie, tak sobie powróżę
żyć, nie żyć, ma to sens, czy jest bez sensu
tak, najlepiej żyć, najlepiej w górach
czuć chłód kamieni, nigdy twego serca
patrzeć z zachwytem, jak wodna brawura
szlifuje karaty każdego wiersza
Haiku - na szczęśliwy poranek
Spojrzenie anioła
Spojrzenie anioła
Śledziłam linie życia
na złotym liściu klonu.
Nie umiem wróżyć,
nie umiem czytać z dłoni
- tylko podziwiam kształty.
Powiał wiatr,
wytrącił liść w milczeniu.
Unosił coraz wyżej ku niebu,
wtopił w błękit pomiędzy chmurami
i wtedy dostrzegłam spojrzenie …
Jak słońca złoty promień
opadło ciepło, otuliło duszę.
Wątpliwości pozostały,
lecz życie wydaje się łatwiejsze
pod okiem stróża …
12 września 2011
Pora na porządki
Pora na porządki
Przed jesienią
pora na porządki w pawlaczu
… ile tam skarbów!
Dyplomy mistrzowskie pradziadka
i stare fotografie …
Na jednej drużyna strażacka
- w drugim rzędzie od prawej
pradziad Piotr
i bliźniak – Paweł,
obok ojciec obu – Józef,
dalej – brat ojca – Barnaba,
trzej synowie Barnaby - Kacper, Konrad, Konstanty,
dwie twarze nieznane,
na końcu Michał – ojciec Józefa – był komendantem.
Gdy pradziad Piotr
w trzydziestym dziewiątym szedł na wojnę,
darował żonie pierścień z orłem w koronie.
Zachowując spokój mówiła
– w słusznej sprawie, błogosław mu Boże!
Na czole oznaczyła krzyżykiem, przypieczętowała pocałunkiem …
Odprawiła z uśmiechem nie żegnając.
Po kątach ukradkiem chowała smutek,
fartuchem ocierała łzy,
nad kołyską snuła opowieści o ojczyźnie, o honorze ...
W bezsenne noce wspomnieniami odpędzała złe sny.
Nasłuchując z niepokojem zza okien odgłosów,
trwała z nadzieją na pokój …
Nie wrócił Piotr z wojny.
Ostatnie wieści spod Kozielska
przynieśli zimą w czterdziestym …
Paweł poległ wcześniej pod Jaworowem,
Józef pod Kobryniem,
Barnaba walczył pod Cześnikami - zginął w Brzezince w komorze gazowej,
synowie Barnaby gdzieś na polskich łąkach - dokładnie nie wiadomo gdzie,
tyle brzozowych krzyży bez imion, wiatr miedzy nimi się błąka
odczytując pseudonimy …
Dwie twarze nieznane – schwytane w ulicznej łapance
- spoczywają w zbiorowej mogile pod Poznaniem.
Najstarszy z fotografii - Michał – przed wojną był komendantem
- poległ na ulicy pod samochodem – przed gestapo uciekał
z ulotkami i bronią w torbie.
Pierścień prababki ściskam w dłoni,
na linii życia odcisnął
orła w koronie …
Tyle skarbów …
17 września 2011
Godne życie
Rankiem pusto na ulicach
a ja się zachwycam,
błękitem nieba,rześkim powietrzem
myśląc o codziennych potrzebach.
W tej zwyczajnej codzienności
znajduję czas na przyjemności:
słucham ulubionej muzyki,
piszę swoje kochane wierszyki.
Podczas spacerów
spotykam przyjaciół wielu,
prowadzimy konwersacje
spieramy się kto ma w czym rację.
Drażliwych tematów
nie poruszamy-
rodzaju-finanse czy polityka,
to problem polityków nie laika.
Wieczorem cieszę się minionym dniem
dziękuję Bogu przed snem,
za ciepły dom i godne życie
by znów obudzić się o świcie.
Haiku - Babie lato
Babie lato
w porannym świetle
rosa na pajęczynie
- tryska radością
*
wiatr srebrne nici
rozkołysał na lipie
- lśni babie lato
*
pomiędzy źdźbłami
pająk na polowaniu
- srebrną sieć plecie
*
wiatr przywiał chmury
zniknął motyl z nad łąki
- poczuł już koniec
*
letnim podmuchem
na strzępy rozszarpane
pajęcze sidła
*
w pajęcze nici
zamotaną jak w kokon
- wiatr porwał muchę
*
rozwiewa sieci
sprzymierzeniec jesieni
- srebro nad łąką
*
srebrzyste sieci -
ulatuje już lato
niesione wiatrem
*
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 186
- 187
- 188
- 189
- 190
- 191
- 192
- 193
- 194
- …
- następna ›
- ostatnia »