Nenufary
Nenufary
(do Claude Monet)
Na wodzie archipelagi wysp nenufarów,
taflę indygo liźniesz żółcieniem i różem;
o zachodzie błękity czerwienią podpalisz
pędzlem, kilka maźnięć, plam, smug i wydłużeń.
W ulubionym motywie wciąż ścigasz się z cieniem,
co kroczy z porą dnia - magia twoich obrazów
- nostalgia, cisza, zdaje się płócienne omdlenie,
przełożony mostek w romantycznym wyrazie.
Barwy impresji zmieniasz zgodnie z porą roku,
turmalinom rzucisz akcent rubinu i wnet,
blade błękity ciemnieją w wieczoru mrokach.
Ja, stoję na mostku w Giverny, jest wciąż taki sam, Panie Monet!
Claude Monet, Nenufary, 1899
Ławeczki.
Kolorowe osiedlowe ławeczki
pod jabłonią przesiadują panie,
licytują na bieżąco ploteczki
ważne to dla nich niesłychanie.
Pod lipą pan Franciszek zajmuje
sympatyczny z poczuciem humoru...
namiętnie młode dzierlatki obserwuje
wspomina młode lata,pełne wigoru.
Czasem któryś sąsiad przysiądzie
dyskutują o polityce,sporcie,amorach
debaty trwają dłużej niż w Rządzie,
zdarza się do późnego wieczora.
Pod kasztanem towarzystwo trunkowe
skoro świt poruszenie,składki organizują
wzięcie mają napoje chmielowe -
po wypiciu surowce wtórne odzyskują.
Jest też ławeczka młodzieżowa
gdzie rej wodzą małoletnie rozrabiaki,
po grze w piłkę ławka niczym rezerwowa...
znam ich - to dobre dzieciaki.
Tęsknota za nieosiągalnym...
szary zmrok kładzie dzień snu kołyską
ku morzu płynie górska ballada
wzgórza falują kaskady błyszczą
Semiramida tęsknotą włada
gdy o brzeg morza uderza fala
i liże plażę w blasku jantaru
bosą mknąc stopą wdziękiem zniewalasz
myśl brodzi tonąc w krainie czarów
w oczach zabłysła płomienna zorza
błogo łaskocze jednocząc wnętrza
płynie nostalgia w odległych morzach
siłą przypływu - treścią najgłębsza
spacer czułości i dłoń nieśmiało
znów wyobraźnią szepty przeżywa
muślinem pragnień unosi ciało
żar niedostępny biegnie odkrywać
Dla R.
Wielkie Słowa
Jak dzwony padają
bijąc na śniadanie
a mi się marzą...
dla słów tych
cudowne ogrody
wzniosłe góry
i uśmiech dziecka
taka jest poezja
moi mili
Ona jak kobieta piękna
pragnie słów cudownych
bo ona piękna jest
...poezja
Słów wielkich
dzwoneczków srebrnych
tych dużych
co przemawiają
wielkim sercem
Żal i modlitwa
Ty jesteś ponad wszystko, lecz spytać Cię muszę.
Dlaczego zabrałeś tak niewinny kwiatuszek?
Taka maleńka była! - czy to jest na chwałę?
Co matka czuje? – pomyśl – gdy ja przeżywałem.
Wiesz jak serce boli? - więc nie mogę być miły,
Nie powinienem - nieporównywalne siły!
Niesprawiedliwie dzielisz szczęścia i rozpacze.
Pomyśl co ona czyni? - skoro ja tak płaczę!
Jednym zabierasz wszystko, drugim dajesz wiele:
Głośne fanfary, dzwony i śluby w kościele.
Innym ofiarujesz: łzy, smutek i mogiłę;
Wiem, że Ty decydujesz i masz wielką siłę.
Spójrz z wysokości – tylko rozpaczy łzy płyną;
Wiem, że słowa nie znaczą tutaj nic i zginą.
Jednym szczęścia krocie - drugim kwiaty i wieńce,
Jednym złoto - drugim szloch w smutku i udręce.
Łzy bólu płyną w kącie i w samotnej ciszy;
Powiedz mi! – proszę - dlaczego Ty ich nie słyszysz?
Jesteś miłością - czy nie żal oczu co płaczą?
Powiedz z kim, mają podzielić się swą rozpaczą?
Wiem, że tylko skiniesz i jak zechcesz się stanie;
Czy musi być tyle łez? - proszę - powiedz Panie?
Wiem - nie powinienem - i tak wedle Twej woli;
Boże spójrz z wysokości! - jak to matkę boli!
Proszę na kolanach o łaskawe spojrzenie,
Oddal jej sercu, jedno jedyne cierpienie.
Dla małej Wiki, którą zabił pirat drogowy.
Gra słów 2
Chwil uniesienia
słodkich porażek
podartych wspomnień
z plecaka marzeń
bliskich poranków
czułych wieczorów
gorąca w sercu
czarnych aniołów
Pustynnej burzy
domów drewnianych
kwiatów jaśminu
mlekiem oblanych
Kropeczki dla biedroneczki
Brzmi jak marzenie
małe tęsknoty
prowadź mnie dalej
w poezji dotyk
czasem milczący
żywy gdy trzeba
powiew świeżości
muśnięcie drzewa.
Steruj mną jeszcze
w tamte doliny
wyblakłe kartki
zamień w maliny
takie dojrzałe,
przepięknie barwne
abym je zrywał
z łaknieniem w gardle.
Będę podążał
twoim szlakiem
zawsze gotowy
z małym plecakiem
przez wersy, strofy,
rymy zmysłowe
aż znajdę swoją
drugą połowę.
Morze
jak stalowy potwór
gdy zbiera na burzę
zimno szare jak strach
ogarnia wszystko
gdy słońce zachodnie
go dotyka w ciszy wieczoru
pomarańczową smugą
co jak sztylet rozcina horyzont
ciche spokojne w nocy ciemności
leciutko pieści brzeg nocną falą
gdy dłoń zanurzam w piasku
dotyka mnie delikatnie
w południa słońcu
zielonkawo niebieskie jak łąka
co żyje majem
światło tworzy cudowne obrazy
gdy wiatr rozwinie fale
one jak konie białogrzywe
tabunem pędzą szalone
i jak po biegu strasznym umierają na brzegu
rankiem jeszcze szaro
ktoś wypuścił konie w lekką mgłę
i one tak w morzu brodząc
jakby się unosiły na mgle
Słowem malowanki
Chciałbym namalować jaśminu białe stroje
dzwonków leśnych fioletową mgiełkę
poziomkowe polany
kwiaty na łące
motyli białych piórka
wrzosów tarasy kwitnące
malin czerwone pułapki
łubiny polne
białe wzgórza zawilcem malowane
chciałbym namalować...
maków płatki w zbożu
sosny żółte świeczki
dzikie łąki malowane
kaczeńce co siedzą tam stadami
niezapominajek błękitne chmurki
muchomory co jak czerwone żołnierzyki
na warcie lasu stoją
małe zajączki szaraczki
borowiki jak do lasu zaproszenie
kalinowe gaje
bzy zapachem szalone
konwalie pachnące
dziką różę
trawy kolorowe
wierzby kwitnące
to wszystko chciałbym namalować
na płótnie wiersza
i zatrzymać ten obraz w słowach
na zimy wszystkie
na asfaltowe pola
dźwięki echa gdy odpowiada
...tęczę co deszcz żegna słowami chciałbym ...
i w słowach złapać wszystkie kolory
wziąć wiosnę pod rękę
z latem spacerować
przed zimą pod kominek się schować
jesienią brodzić w liściach
takie proste pragnienia
prostego piękna
malutkie błyski dedykuję Dzieciom
Wołodii pamięci
Dziś myślą chciałbym zajrzeć na Tagankę
czy jeszcze tam po scenie kroki odmierza Hamlet
dziś chciałbym wspomnieć tego Hamleta
z głosem zachrypłym od duszy...
wspiąć się w góry
poczekać z nim na samolot z Paryża
chciałbym dziś zanucić My nie wróciliśmy z boju
i tak sobie myślę wywołując ducha
czy jeszcze się taki narodzi Hamlet...
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- …
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- następna ›
- ostatnia »