Podkarpacki poranek

Słońce zaspaną twarz wychyla
promieniem głaska chłodną rosę
nieśmiało budzi sen motyla
kryształ łaskocze stopy bose

Pod horyzontem postrzępionym
wzgórz rozczochranych senne tchnienie
blask rozsuwa czarów zasłony
oddech poranku mgieł westchnieniem

Świt rozklekotał dziób bociana
rzeka pagórków niesie mity
w baraszkach kaczek rozszemrana
kipi wodospad - Afrodyty

Kaczeńce złocą uśmiech wiosny
nad łąką brzęczy rój muzyki
pląsy jaskółek – ślizg miłosny
wrona gawędzi już z puszczykiem

Drzewom czupryny zdobne kwieciem
wiat sennie czesze z lustrem w stawie
pieje gdzieś kogut – czy wstajecie?
słychać indyka party z pawiem

Strumień gna perłę po kamieniach
czary pogórza z szeptem toczy
zieleń uwodzi – jęk westchnienia
gdy raz zobaczysz zgubisz oczy