Myśli
porzucone na drodze
chybotliwym mrokiem jak wyrzut
kwitną wiosną i jesienią
gdy czas zebrać nadzieję
światło nie zaśnie
wciąż żywe pełznie
wokół pamięci i dalej
gdzie zakręca rzeka i smutek
oazą dokąd karawana z wiatru
spiętrza chmury
zaraz czas upomni cieniem drzew
obróci w sen aż staną się coraz ciszej
mgłą co unosi głowy kwiatom
Przedszkolaki
W przedszkolu maluch
skarżył się Pani
że on malutki
jakiś przegrany.
Ania go nie chce
trzymać za rękę
i on przez Anię
przechodzi mękę.
Z kocyka zgania
język wystawia
ciągnie za włosy
go ładna Ania.
I kto wymyślił leżakowanie
on proponuje szybkie bieganie.
A jak dorośnie
Panem zostanie
wyrzuci z grupy
te wszystkie Anie.
MOTYL I MUCHA
Kolorowy, piękny motyl
ciut zmęczony lataniem,
dojrzał w dole łąkę kwiatów
pomyślał: zjem śniadanie!
Lecz ledwo dotknął kwiatuszka
by odpocząć dać skrzydłom,
usłyszał jak mała muszka
bzyczy na niego brzydko…
Ej, spadaj motyl – bzyknęła
bo ja tu pierwsza byłam!
Ten kwiatek cały dla mnie,
zmykaj jak ci uroda miła!
Zdziwił się motyl bardzo:
tu kwiatków przecież bez liku
możesz usiąść na innym
ty strasznie niemiły bzyku!
Ze złości odnóża napięła
mucha czarna, niemiła -
nie chcesz motylku chyba
żebym ciebie pobiła?
Motyl nie lubił się kłócić,
zamachał tylko skrzydłami,
nie mają sensu spory
z przemądrzałymi muchami!
Usiadł sobie gdzieś dalej
ssawkę już rozprostował…
Pięknem kwiatka się sycił,
pyłku z niego kosztował!
I przed odlotem popatrzył
tam gdzie okwiecona łąka,
gdzie muszki już nie było
bo zjedzona przez pająka…
MAJOWY SAD
M A J O W Y S A D
Bielusieńkie drzew korony
niczym w sadzie ośnieżonym,
hojny maj tak sypnął kwieciem,
które przyniósł na swym grzbiecie.
Od rana narzeka grusza,
że trochę zbyt duża susza
i nieco za chłodne noce,
a chce dać duże owoce,
nadzieję zaś mają wiśnie:
może zagrzmi, może błyśnie,
popiera je zaraz śliwa,
że dziś burza jest możliwa,
jabłoń wręcz przestrzega drzewa,
że najgorsza jest ulewa,
która z wiatrem czyni wrzawę,
większość płatków leci w trawę.
Uzgodniły w trakcie debat,
że będą wzdychać do Nieba,
o wietrzyk, zefirek raczej
i o deszczyk kapuśniaczek.
Zdzisław Szabelan, BYDGOSZCZ.
Cudowny jantarek cz.3(dla dzieci)
zgadłeś podróżniku – uśmiechnął się duszek
jesteśmy w Egipcie a to jest Sahara
dziś dziwy pustyni pokazać ci muszę
choć wszystko prawdziwe będzie niczym w czarach
nigdzie nie ma domów wielka piaskownica
idą do oazy gęsiego wielbłądy
obok widzę fenka pustynnego lisa
tylko czym ja lecę – kocyk taki mądry
już potrafił pływać teraz umie latać
a moja podusia jest zaczarowana
lecę poduszkowcem nie uwierzy tata
gdy wszystko opowiem zadziwi się mama
wszędzie tylko piasek nigdzie nie ma wody
a tam obok leżą dwa plamiste węże
o nareszcie rzeka wychodzi krokodyl
pływają jak kłody jest ich w Nilu więcej
pokazują zęby otwierając paszcze
całkiem niedaleko dwa skorpiony chodzą
o skoczek pustynny jak zabawnie skacze
dobrze że lecimy bo spotkanie z kobrą
skąd ja to wiedziałem chcę się zastanowić
chichoczą kamyczki – jest nas tu gromada
ty podziwiaj rzekę co się będziesz głowił
gdy tylko pomyślisz każdy podpowiada
teraz wiem wy wszystko do ucha szepczecie
owce i gazele jeszcze chcę zobaczyć
więc kocyku musisz grzecznie w górę lecieć
a po drodze będą wielkie katarakty
musimy przekroczyć granicę Sudanu
gazele już widzę szukamy kudłaczy
poduszkowcu szybciej leć w górę nie marudź
są i owce górskie na dzisiaj wystarczy
ciekawe co teraz w domu mama robi
kamyczek tęsknoty pokaże jak w lustrze
kocyku zawracaj gotuje pierogi
moje ulubione szybko wracać muszę
przeleć teraz górą nad piramidami
wyląduj na chwilę wezmę piasek mamie
chcę sfinksa obejrzeć i pogadać z wami
żeby jutro pobyć trochę na sawannie
słyszałem że buty są siedmiomilowe
niebezpiecznie boso po Afryce biegać
lwy są niebezpieczne nie wystarczy rower
i niewidzialności kamyczek mi trzeba
były takie w baśniach mama mi czytała
i mogą się przydać przecież jestem mały
trzeba je pożyczyć bo mogłaby płakać
gdyby w dzikim buszu tygrysy mnie zjadły
śmieją się kamyczki – możesz na nas liczyć
możemy załatwić pojazd bardzo szybki
bo „pan samochodzik” na pewno pożyczy
wtedy objedziemy migiem pół Afryki
skoro tak wracamy bo droga daleka
chciałem tylko zerknąć na Morze Śródziemne
pośpiesz się kocyku tata w domu czeka
jestem taki senny więc chwilę się zdrzemnę
znajomy głos słyszy - obudź się już duszku
masz piasek na kocu - śmiejąc mama wita
powiedz podróżniku skąd go tyle w łóżku
wziąłem garść w Egipcie z ręki się wysypał
a słonia widziałeś – dopytuje mama
tam lecimy jutro nie musisz się martwić
to nie na pustyni chodzą po sawannach
jantarek jak trzeba to i czołg załatwi
O wielkim sercu i "złotej rybce"(bajka dla dzieci)
O wielkim sercu i "złotej rybce"
w rękach trzymał maleńki saczek
łzawe oczy patrzyły w pustkę
tylko czemu ten chłopiec płacze
lustro wody odbija smutek
kiedy siatkę na brzeg wyciągał
łzy spadały cicho spod powiek
i pochylał się z drżącą rączką
szepcąc rybkom czułe – płyń sobie
raz kolejny siatkę wynurza
a na wodzie iskrzy się płomień
złotą rybkę wprawdzie niedużą
wziął ostrożnie unosząc w dłonie
miał pytanie nieme na ustach
ona szeptem – daruj mi życie
w odpowiedzi – wszystkie wypuszczam
choć zabłysły oczy w zachwycie
mówi – popłyń wraz za mną w baśnie
teraz zamknij oczy usypiaj
coraz ciszej i ciszej aż zaśniesz
o życzenia we śnie zapytam
mogę dać ci złoto pieniądze
tylko powiedz mi o czym marzysz
znam tę bajkę – odszepnął mądrze
jednak z wielkim smutkiem na twarzy
o co mógłbym prosić sam nie wiem
bo ja chciałbym wszystko dla innych
nic nie pragnę tylko dla siebie
szepnął poprzez oddech niewinny
rybka mówi – jestem w rozterce
wyjątkowo w bajce coś zmieniam
robię to dla ciebie za serce
a więc jest jak chciałeś - wymieniaj
chciałbym tylko zdrowie dla mamy
smutno w domu bo bardzo chora
dzisiaj wszyscy z lękiem czekamy
bo w szpitalu leży od wczoraj
a dla taty uśmiech dać możesz
w jego oczach dziś łzy widziałem
ja już o nic więcej nie proszę
pragnę tylko w domu mieć mamę
rybka na to - życzenie jeszcze
widzę że masz serce ogromne
pewnie i skromności nie zechcesz
o szczerości nawet nie wspomnę
przez sen słychać ciche westchnienie
wstyd powiedzieć - biedni jesteśmy
jednak skoro mogę wymienię
młodszej siostrze płaszczyk potrzebny
w ciszy gasła skarga nieśmiała
gdy koiło ból kołysanie
przez sen rybka czule szeptała
wszystko będzie dobrze gdy wstaniesz
snem kamiennym spał do wieczora
wtem ktoś lekko łaskocze dłonie
musisz wstawać przecież już pora
przyszła mama woła – chodź do mnie
kiedy chłopca brała na ręce
wśród czułości wzajemnych wzruszeń
wciąż na wodę patrzył w podzięce
powtarzając ciągle – ja muszę
gdy opuścił matki ramiona
pobiegł pędem w rzeczne szuwary
i dziękuję – słyszy zdziwiona
widzi tęczę – zwid to czy czary
w domu wita uśmiech jak wiosna
siostra szeptem – mieliśmy gości
jakaś pani płaszczyk przyniosła
nawet tato skacze z radości
kiedy spojrzał na swoje łóżko
była tutaj – słyszą krzyk chłopca
zostawiła złote serduszko
ściskał je całując po nocach
co dzień z kromką biegł szepcząc mamie
może rybka dzisiaj w potrzebie
muszę lecieć to właśnie dla niej
czy ją widział tego nikt nie wie
mówią – widać ją przy księżycu
albo kiedy słońce w zenicie
bardzo trudno spotkać jak w życiu
bowiem sercem patrzeć musicie
Mądrala
sprytnie się lisek skrada
lecz spostrzegła zawczasu
słodko do niej zagadał
- chodź na spacer do lasu
ale go przechytrzyła
gdacze siedząc na drzewie
swojej kniei się trzymaj
i mnie na słówka nie bierz
podziwiaj wyższość ptaka
skrzydełek ci brakuje
kitą sobie pomachaj
wzbij się to wylądujesz
ja jestem sprytna kurka
a ty leśnym rudzielcem
pilnuj swego podwórka
i nie czaruj mnie sercem
codziennie jajka noszę
ty chytrusku uważaj
kogut sobie gdzieś poszedł
bo on by ci pokazał
nie chcę rudego szpiega
ani leśnych ustroni
azor gdzieś tutaj biega
więc szybko cię pogoni
że przechytrzyłam lisa
pochwalę się w kurniku
z wrażenia będzie cisza
więc wiej nieudaczniku
dodała – nie zadzieraj
nie dosięgniesz mnie z ziemi
wlokąc kitę rad nierad
rudy się zarumienił
uciekł chyłkiem po błoniach
tak się skończyła bajka
lisa zrobiłam w konia
gdacze siedząc na jajkach
Lisek chytrusek (bajka dla dzieci)
lisek wiecznie marudził
że ciągle kopie nory
ciężka praca go nudzi
mamę kłamał że chory
kury mu skubać każe
i biegać za zającem
zbyt mało w domu wrażeń
woli niebo i słońce
uciekł spryciarz do lasu
położył na polanie
słodko zażywał wczasów
rozkosznym opalaniem
leżał sobie leniwie
patrzył w chmurki i marzył
z nudów liczył igliwie
spał z uśmiechem na twarzy
senne otwiera oczy
dom daleko i trwoga
bo wilk się napatoczył
zapraszając na obiad
nieciekawa gościna
a więc kluczy po ścieżkach
by chytrze się wymigać
że pokaże gdzie mieszka
ten podstępu nieświadom
taka natura wilka
poszedł za jego radą
chciał mieć obiadów kilka
nie wiedział że chytrusek
taki mu numer wytnie
- spytać się w domu muszę
czmychnął do nory sprytnie
nie na darmo przebiegły
maluch chytrze okłamał
szczerzy wilkowi zęby
bo tuż obok jest mama
nie wolno udawać zucha
z nią bezpiecznie urwisie
i trzeba mamy słuchać
stare przysłowie lisie
Kołysanka dla maluszka
1
gdzie gwiazdeczki blaskiem płoną
księżyc snuje się z harmonią
nawet nuty swe rozłożył
chce zanucić co dziś stworzył
ref.
słyszysz kołysankę śpiewa
chcesz już spać i nawet ziewasz
sen przechadza się po rzęsach
teraz zaśnij w mych objęciach
2
noc otuli mgły wachlarzem
pełnym wzruszeń oraz marzeń
i wypowie swe zaklęcie
zmruż więc oczka moje szczęście
ref..
3
gdy przycichnie ta piosenka
to zaniosę cię na rękach
i wyszeptam z czułym gestem
spij spokojnie blisko jestem
ref.