Przypomnienie

Autor wiersza: 
emcek

nie karm słońcem żywię się
kroplą wody urodą cienia
podmuchem marszczy czoło
przewraca zerwane do lotu światło

starczy dłoni uwagi kamienia
ponad słowa wymierzone w jutro
przyniosę cierpkie jabłka
obecność zazdrosnych chwil

echo gubi myśli wolniej
przywracam sens rankiem
piję kawę w rytualnym geście
zgody na beznamiętność

Pochyłość

Autor wiersza: 
emcek

który poranek znajdę w dłoni
pożókły liść ukrył się przed deszczem

boję się snów są bez skrzydeł
nie czują myśli i zapachów

grzęzną w lęku jak deszcz
obmył twarz zmierzchem

znalazłem kilka słów
Klucze do kredensu
gdzie trzymam puszkę herbaty
i kubek z którego piła noc

nie później niż dzisiaj

Autor wiersza: 
emcek

tylko w jednym miejscu przylegam do ściany
tutaj urwał się kontekst kawałek tapety
jak ślad cienia po wynaturzonej nocy

nie wiem jak żyć aniołowie
na mój widok spuszczają oczy
wiary przybywa wraz z wiekiem
a dialog kończy się w dniu następnym
odreagowaniem strachu

podajesz gdy proszę słowa
jak cukierki przez cały wiek cudów
czas pożegnać uroki przywiązania

potrzeby jak bezużyteczne rekwizyty
oddaję chwilom między piciem herbaty
a ciszą zostawiam sobie nieoczywisty
przywilej naiwności

Potrafię

Autor wiersza: 
emcek

obudziłem się w odbiciu
lustra kłamią odbijają teraźniejszość
bez dotyku i pocałunków

w ramach obostrzeń odwiedziłem siebie
cisza w parku potrzebuje imion

każdy domaga się krzyża
cienia który zostawi nawet po latach
gdy deszcz spłucze obrosły czasem kamień

słowem nie ugaszę pożarów
wyręczam anioła gdy wiążę buty nadziei
zakładam słońcu słomkowy kapelusz

W tle

Autor wiersza: 
emcek

wciąż nazywasz mnie inaczej
oczy omijają słowa a deszcz
zostawia na ustach gorycz
stygmaty samotnej wiosny

wchodzi do parku podrywa ptaki
zdziwione ciszą lecą szukać wiatru
drzew i ludzi z wykradzionym cieniem
z resztek mgły pośpiesznie sadzi anemony

mam pokruszony chleb karmię światło
zmierzch wcześniej zaprosił noc
zastawia sidła na gwiazdy
zawieszone na linii życia
o wiele niżej niż zwykle

Post

Autor wiersza: 
emcek

okazuje się wystarczy
jak zaspany syn oskarża powietrze
a stara lodówka dalej mrozi
nie gorzej niż wzrok szefa

ile znaczą pytania
gdy nie potrzebują odpowiedzi
bo przecież każdy umie scałować smutek

nie potrzebuję zegarka bo czas
wyznacza teraz nadzieja
obecna obok ulubionego kubka
wytartego fotela

dostąpiłem zaszczytu bycia domownikiem
częścią szeptów i ludzi
którzy proszą abym opowiedział o ciszy
takiej między ludźmi których nic nie dzieli
a łączy wszystko

Przywilej

Autor wiersza: 
emcek

przeszkliłem oczy
od żalu i strachu uchroń

przez sito przesiewam powietrze
ludzi co pomogą być
zaczaruję w nietykalność

spaceruję po godzinach
czekam z synem w zaułkach czasu
omawiam z ciszą nasz los

przeszkliłem serce
może zobaczy
jak wiosna igra z niebem

Oddaj

Autor wiersza: 
emcek

w porozrzucanym czasie nie poznaję siebie
babcia miała tyle lat na ile pozwalał jej uśmiech

nie zliczę dłoni z rozkazem czy uległością
wydeptuję sny aby zaraz ostatni otworzyć oczy

usłużny cień wydłuża życie
przywłaszczyłem skrawek nieba
za wielki na słowa zbyt mały na nadzieję

jak ustała woda wie coraz mniej
o kamieniach które przetacza
uczę się z milczenia przepowiadać przyszłość

One

Autor wiersza: 
emcek

bez wygórowanych potrzeb zesłana
na mało wygodne życie i ciało
pnące się jak groszek z przypadku
jeżeli pomyśleć bez lęku o wierze

kropki biedronki i szyszka jak skóra węża
bardziej ważna niż świat co ogłuchł od zgiełku

ciężko być za zasłoną oczu
czy to taki los o zapachu niemocy
przywiał strzępy myśli
dłonie co nie utrzymają słowa

bądź ostrożny gdy depczesz marzenia
choćby jak płomyk zapałki
owinięty wiatrem

Jeszcze

Autor wiersza: 
emcek

wiatr przez urodzajne drzewa nakarmił słońce
młodość z pocałunkiem co wybiera z życia
soczyste jabłka i co krok rozbudzone sny

kręcę kołem morzem czy ścieżką wszędzie dalej
odkrywam sekrety znaczenia do kwadratu
światło wciąż inne spod półprzymkniętych oczu

nie będę stary za radą czasu posadziłem chwile
mnożą się we mgle wypłoszone z ciszy ledwie musną
kroplami deszczu wypełniają serce aby nagle
przypomnieć w szeleście swoje imię i zaniknąć