Pod osłoną nocy


Noc rozłożyła się aksamitem,
siejąc gwiazdeczki po niebie sitem.
Księżyc zerkając przez jej zasłonę,
patrzy jak ktoś jej urok chłonie

Wzrokiem rozbiera z ruchów i gestów,
odblasku źrenic ,sukni szelestu.
Tak nawijając włosy na palec,
dłonie pytają co począć dalej?

Ukraść tę chwilę ,czy dać pieszczotę,
całować teraz, a może potem?
Łapać wszystkie radości motyle,
dać się ponieść, czy droczyć się mile.

Palić sensem na wargach o świcie,
czy być dzisiaj diabełkiem w zachwycie.
Który pod cieniutką warstwą skóry,
sunie z wolna od dołu do góry.

Posypać pyłem co trzewi sięga,
wzlatującego w górę gołębia.
Czy wtulić się w szum, jej gęstych włosów,
gasząc ten ogień w diabelski sposób.