Między nocą a dniem
Dzień uderza w kojący sen
wyrwany rzucony w pajęczyny myśli
niczym warowny mur odgradzają
zimne trzęsawisko umysłu wciąga pogrąża
jasne niebo przyciąga ołowiane chmury
nie pozwalają spojrzeć w słońce
więc może niech zaśnie tchnienie
wyzwoli na kilka chwil na zawsze
zgaśnie uwolni zbawienną noc