ciepłe, zimne?
matka głupich bez słów porzuciła
teraz twardo stąpam po innej
czasem wzloty, ląduję w malinach
albo trafiam celnie pod rynnę
nudno nie jest, szyba omami
w ciemnym oknie na dziwny z firanką
którą mogę wyprać z żabkami
będzie jaśniej, dam odpocząć lampkom
już nie zwabię matki głupich światłem
żaden ogień w sercu nie zapłonie
znicz najwyżej, może słoik z kwiatkiem
nie poczujesz jakie były dłonie