Przeziębienie

Azymutem byłaś milknącym
drelichem wpasowanym w sylwetkę
wilgotnym pocałunkiem sobotnim
malarza farbami na fresce.

Tym sklepieniem dwóch światów
wynikiem mnożenia serca
światłem odbicia pryzmatów
wszystkim co zmysły nakręca.

Stojąc teraz przy Tobie
tablicach z czarnym krzyżykiem
jestem w niemej żałobie
grobów okrytych trawnikiem.

Demonów zakola kryją
tyle różnych wymiarów
słowa bólu się zmyją
miłość nie znosi kataru.