Dzień Wszyskich Świętych
Podarły raz Tatr szczyty kawałek większej chmury,
Co spuściła się ciężko ciut za nisko, na hale,
Baca patrzy nie wierząc, przestał karmić kury,
Zlazł przez dziurę archanioł w podartym sandale,
W pośpiechu chwyta obłok i już łatę przymierza,
By święci po tęczy na Ziemię nie zwiali,
Złote nici nawleka na cerówkę z jeża,
A żyjący na halach stoją zbaraniali,
Wnet skończył i radosny skrzypeczki chce nastrajać,
Popatrzył wokoło z uśmiechem na wiarę,
Zdziwieni, nie wiedząc co mówić przystoi,
Spytali co stało się z drugim sandałem,
Archanioł cmoknął tylko i zagwizdał z radości,
Westchnął rozmarzony bodaj sam do siebie,
Zdjął sandał, a odchodząc coś rzekł o miłości
I śpiewał: "wszyscy Święci balują dziś w niebie"...