Tato!

Niebo na mnie leci
Z hukiem ołowianym
Błagam o tę ciszę
Godzin zwiewnych, rannych
Ciemność mnie krępuję
Węzłem wciąż ciaśniejszym
Gęstnieje bezsenność
Panie Najjaśniejszy!
Czy złość Twoją wzbudzam?
Czy w otchłań chcesz mnie strącić?
Ojcze, dzieckiem jestem!
W głowie strach mi mąci!
Przyjdź i zapal lampkę
Kołdrą czule otul
Szepnij: „tata czuwa!”
Bym się nie bał mroku…
Tyś taki potężny!
A ja dzieckiem małym
Ukołysz śpiewem nocy,
Bym czuł się Twój, kochany…