Nieuniknione

nieuniknione

nadeszło przed świtem
za oknem gwiazda zaranna

nic w tym upiornego
to takie proste
chłodny
ciemny bezmiar z płomieniem świecy
cisza co nabrzmiewa
gdy czas staje - nagi

kropla lęku zawisła na granicy horyzontu zdarzeń.
w dostojności chwili
z papierową bladością uśmiechu
śmiertelne zagubienie i miłość
wtopiły się w tło
nieidealnego bytu

bezdomne już
pospolite ludzkie przywary
pozbawione ekspresji
zahaczyły o groteskę

i buty...
buty...nie dotrzymały
kroku

Mama odeszła do Domu w nocy z 3-go na 4-ty dzień listopada tego roku, już nie cierpi.
Pozostałam całkowicie sama z nadzieją, że wynajęła tam pokój z widokiem na morze ( kochała nadmorskie krajobrazy).