Złotowłosa

ciągle widzę dziewczynę płową
pląsającą wdzięcznie wśród łąki
nagich ramion unosisz powab
brodząc w trawie jak smukły żonkil

brałem wonną niczym maciejka
chciałem chłonąć twoją kobiecość
by z tęsknotą w parną noc zerkać
jak zasypiasz pod moją pieczą

przygarniałaś z leszczyn szelestem
mą nieśmiałą młodość jak sztubak
gdy w listowiu śpiewały świerszcze
nad sennością pragnąłem czuwać

w świt majowy budził skowronek
czułe szepty w intymnych kleszczach
na wspomnienie tamtych chwil płonę
muzo westchnień - myślą dopieszczam