lipcowy dzionek

wygramolił się żwawo
spod sennych powiek
wilgotną mgiełką
przysiadł w koniczynie
usta nasycił
soczystą czereśnią
uwieść dał się
dojrzałej malinie

pod gruszą poleżał
iście niewinnie
zanim purpurą
malował owoce
w zenicie rozłożył
skrzydła motyle
wachlując wonne
zielone koce

w lipach się zaszył
patrząc jak słońce
czule dopieszcza
miodowe kwiatki
dzieci pluskają
radośnie w wodzie
sączy się lato
z fikuśnej karafki