w marcu
to ostatni mój spacer
po białej kartce
zimą
wiersz rankiem
pokrywa się jeszcze szronem
chucham w „o”
nadyma się
pęcznieje
ornamentem szadzi siwej
srożą się jeszcze
słowa
wersy
posuń zszarzałą biel
spłyń krą
zrób miejsce
przebudzeniu
zatańczę
dla „w”
co sokiem nabrzmieje
i wiarą
spod rudości rozbłyśnie nowym żarem
ciepłego spełnienia
by nowym życiem
wypełnić czarę