wstrzymałem niepowietrze

wstrzymałem niepowietrze

 

wczoraj zupełnie nie znałem, dzisiaj mija rok.

przy niej przysiadłem w nieprzesiadalnym wagonie.

piękna, przy oknie, wyglądała księżyca. mrok

za szybą, a gwiazdy jeszcze nieprzebudzone.

 

nadchodziła noc - w czarnej  sukience też ona,

przesiąknięta wierszami, mnie nie przeliczyła

wzrokiem, szukała innego spojrzeń. stęskniona

usnęła, na twarzy uśmiech - skromny makijaż.

 

zbudziła się z pustką, bez wersów, bez słów wyszła,

diabeł stróż za nią, ja wybiegłem, w biegu pociąg.

przy drzwiach złapałem i wciąż trwa podróż niezwykła.

trzymamy się, a życie nie zbrzydło jak dotąd.