Walunia

Pochwalę się przed niezapominajkowiczami swoim wierszem, który powstał w 2008 roku, a jest w ostatnim wydaniu ANGORY.

Walunia

Mówili o niej głupia Wala.
Chustka na plecy jej opadła,
A ona śmiała się, klaskała
I babom z sznurków bluzki kradła.

Z kołtunów warkocz zaplatała
Siadając gdzieś w przydrożnych rowach.
"Przyjedzie do mnie pan" - wołała.
Bajdurzy tylko - durna krowa.

Niejeden z niej się naigrywał -
"Wala, pożenim się na wiosnę"-
A w niej szalony duch ożywał,
Oczy robiły się radosne.

Raz w swej głupocie umyśliła,
By gospodarzom stóg podpalić,
Śpiewała przy nim i tańczyła
Aż ją pobili i związali.

Patrzyła w niebo martwym wzrokiem,
Kołysząc głową w prawo, w lewo.
I co tu robić z tym tłumokiem ?
Do czubków wezmą ją na pewno.

Któregoś dnia koło południa
Wala się nasza utopiła.
A taka dobra była studnia,
Wodę nam durna spaskudziła.

"Pani Anno,
Muszę powiedzieć, że Pani wiersz opublikowany w ANGORZE zrobił na mni ogromne wrażenie.
W sześciu zwrotkach oddała Pani fragment życia nie tylko "waluni" ale też setek, jak nie tysięcy
"waluń" i "walusiów" mieszkających w małych miasteczkach lub na wioskach. Tacy ludzie, pomimo , że wyjęci poza margines społeczeństwa, też są ludzmi. O nich się jednak nie mówi, nie pisze. Przychodzą i odchodzą traktowani jako osoby upośledzone, ociężałe, a jch tragiczne "odejście" może być traktowane
tylko jako "spaskudzenie" wody...
Pani Anno Proszę pisać, pisać i jeszcze raz pisać...

Z poważaniem; Jurek."

Przepraszam, że tak się szarogęszę, ale musiałam to komuś powiedzieć Smile