AMELKA

AMELKA

Runął dom nasz na jesieni,
jakby zmyła go ulewa,
byliśmy sobą znudzeni,
tak często chciało się ziewać.

Budowaliśmy szybko zbyt,
konstrukcja wzniesiona ad hoc
na piasku, bez planu, „na spryt”,
przetrwała ledwo trzeci rok.

Wewnątrz chłód nawet w upały,
władzy nie chce słuchać władza,
w życie wpadły dyrdymały,
wszystko drażni i przeszkadza.

Zwalona ostatnia belka,
w gruzach już pokrzywy rosną,
biedna kruszynka Amelka,
świat zawalił się jej wiosną.

Zdzisław Szabelan, BYDGOSZCZ.