Na rozdrożu

wziąłem się za drzewo i rąbię na opał
czy musisz już dzisiaj - pyta się lenistwo
nie śpiesz się poczekaj aż przyjdzie sobota
dziś zrób sobie wolne i na piwo wyskocz

nie bądź takim leniem – chęć mi podpowiada
bierz w rękę siekierę zima będzie tęga
dlaczego masz słuchać tego darmozjada
do roboty chłopie tnij dalej nie pękaj

nieróbstwo znów kusząc swoje dziobem kłapie
rzuć to drewno w diabły będziesz miał odciski
idź się walnąć chwilę pośpij na kanapie
odpoczniesz drobinę może się coś przyśni

ale z ciebie leser - znowu kpi ochota
no żwawo do pracy nie słuchaj próżniaka
machaj tym toporem i na stosik popatrz
jak dzisiaj nie zrobisz w mrozy będziesz płakał

gnuśność dalej swoje – już cię bolą ręce
popatrz w telewizor tam lecą seriale
usiądź na fotelu nie wysilaj więcej
odbiło ci dzisiaj i chcesz zostać drwalem

najgorsze że nagle wcięła się niepewność
więc trzeba pomyśleć kogo w końcu słuchać
bo leń podpowiada - już zostaw to drewno
ale z ciebie nierób - gorliwość do ucha

i chociaż nie miałem takowych zamiarów
nerwy mnie poniosły ględzą za uszami
rzuciłem siekierę uciekłem do baru
skoro tacy mądrzy to niech rąbią sami