List do utęsknionej

Utęskniona!
 
Wiadomość twoja sprzed tygodnia
wdarła się w moją duszę,
rodząc jedno tylko pragnienie,
jedną tylko myśl
wkładając między skronie ...

Spotykam ludzi,
lecz widzę tylko twoją twarz.
Mówią do mnie twoim głosem.
Co mówią? Nie wiem.
Słyszę tylko twoje wezwanie ...

Przyjadę!
Walizki od tygodnia spakowane,
bilet z kieszeni wystaje,
serce już w pół drogi ...
tylko cień mój tu jeszcze się błąka.

Bóg jeden wie
jak dłuży się ta rozłąka.

Bez Ciebie oszalałem.
Myśli ponure, serce obolałe ...
Jak liść miotany wiatrem
nie mogłem znaleźć własnego kąta.

Słońce świeciło nie dla mnie,
tęcza straciła kolory ...
deszcz stracił sens –
- nie potrafił nawet przemoczyć dziurawych kaloszy ...
a może to ja nie poznałem,
że już je przemoczył ?

Obłąkany ... nieobecny ...
Chodziłem do pracy i z pracy,
po drodze mijałem domy
nie widząc ich jak niewidomy.
Potem zastanawiałem się
"Są czy ich nie ma ?" –
- nigdy nie wiedziałem.

Tak mijał dzień za dniem,
tydzień za tygodniem ...
Pozostawała tylko tęsknota ...
i twoje sukienki w szafie.
Czasami je przytulałem,
aby nasycić się twoim zapachem.
Wiesz , wydawało mi się,
że one też tęsknią.
Bez Ciebie - jak pozbawione życia ...
Je też spakowałem.

Przylecę samolotem.
Tak będzie szybciej.
Ciąży mi ta rozłąka jak zbędny nadbagaż
... opłaciłem.
 
Jeszcze tylko jedna mroczna noc,
jeszcze tylko jeden dzień bez słońca.
Czekaj na mnie, utęskniona!
Kocham!