NA LINIE
NA LINIE
Na niezbyt grubej życia linie,
co raz obwisa, raz się pręży,
wojuję z losem w dróg gęstwinie,
ale nie mogę go zwyciężyć.
Los często srogo mnie obija,
w szalonym szale marszcząc brewki,
metodą sękatego kija,
z użyciem niewielkiej marchewki.
I nie wiem czy jutra dożyję,
i nie wiem co jutro mnie spotka,
czy znowu dosięgną mnie kije,
czy zjawi się może karotka.
Na niezbyt grubej życia linie,
co raz obwisa, raz się pręży,
wojuję z losem w dróg gęstwinie,
co rusz próbując go zwyciężyć.
Nie żądam marchewki od losu,
bo kupię ją sobie na rynku,
a i na kije mam już sposób
i zaraz je spalę w kominku.
Zdzisław Szabelan, BYDGOSZCZ.