Na Grabiszyńskiej

Autor: 

widma od lat
przemierzały miasta
w poszukiwaniu siebie

nirvana cóż to znaczy pomyślał Stefan
zaciągając się kolejnym skrętem
w pobliskiej bramie
zniszczonej zniekształconej
czasem upływającym takim jak on śmiertelnikom

w końcu na katedrze minęła szósta
trzeba się zbierać pomyślał
zaraz kot sąsiadki wyrwie ze snu okolicznych mieszkańców
dając swój poranny koncert

kurwa znowu nów
miasto ciemności bez obsady pór roku
w tym nędznym przedstawieniu

do domu już blisko
tylko dziurawy płot i widać kamienicę
zbierają się pijaczki jeden chciał na chleb
akurat
codziennie ładował komandosa z innymi obszczymurkami

przed wejściem trzeba uważać na chwiejącą się rynnę
tak jak z sąsiadami
zawsze musi być lekko pochylona
taki stempel ulicy Grabiszyńskiej

jest
wreszcie w stajni Augiasza
tu każdy kąt
wylicza krawędzie teraźniejszości