Wymyśliłam
Wymyśliłam
Wymyśliłam Ciebie
gdy wieczorem po krawężniku
jak po linie stąpałam ostrożnie
by nie spaść nie w porę
Nie byłam sama
towarzyszyła mi samotność
jednak to mnie podałeś dłoń
dla równowagi
Nie wiem – zrobiło Ci się żal
czy zwykła uprzejmość
dzięki Tobie nie spadłam
w bezdenną przepaść
Nie pamiętam – gwiazdy
czy twoje oczy rozświetlały niebo
poweselał księżyc i ochoczo
nad nami kroczył rozpędzając chmury
Wcześniej balansowałam na wiotkiej linie życia
pod ciemnym niebem samotnych
nie znając drogi błądziłam
aż wymyśliłam
Wymyśliłam Ciebie
gdy już nawet samotność
nie chciała ze mną rozmawiać
a ja lubię gdy ktoś mnie słucha
Po krawężniku trzymając dłoń
odprowadziłeś pod drzwi kamienicy
nie zaprosiłam abyś wszedł – nie wypadało
w łóżku znów tuliłam samotność
- to jedno wymyśliłam nienajlepiej
20 września 2011