Tyranomachia

napisał Tomasz Michał Jeka ©

Ciemnym lochem - szczerzy zębiska,

stawia mury z żelaznych rot.

W środku roztaczając błogie ogrody

wiecznych dostatnich pól.

Strach ministrem jej od nadzwyczajnych

- spraw.

Rządzi, dzieląc - wszechwładnie,

mechanizmem sztucznych braw.

Jak w dobrej machinie, dopasowanych trybów,

zęby - mielą ziarna lotnych piasków,

- na grzeczny pył.

Bez nadziei na litość - surowieją jej spojrzenia.

Zdobywcy ma naturę, Normanów krwawy zew.

Jak wilk co nabrał ludzkiej natury,

zabija, nie plamiąc - głodem się.

Bez jakiejkolwiek racji toczy spory,

żądza siną pałająca do wolnych dusz.

Króluje z pokojem co stał się idea fix.

Stado zbite w krąg - drżące z trwogi,

to żywioł jej i narkotyk.

Władyka straszliwa - kocha tuman wierny.

Wielbi słów podniosłych salwy,

lubi metaliczny dźwięk - plutonu.

Poezją dla niej bunt wtedy rodzi krwawe wiersze.