Nie śpi spokojnie duch przeklęty

Zamknięty w klatce niedosłyszeń
Buduję własną wersję zdarzeń
I na szkieletach białych myszek,
O promień kłócę się z witrażem.

Z jakiejś potrzeby potwierdzenia,
Wyciągam chciwie rdzawe palce,
Sznurując okrzyk w światłocieniach,
Trzymam odpowiedź – chleb z zakalcem.

Nie było nocy, nie ma świtu,
Ból ulokował się w pościeli
A nowe wersje starych mitów
Każą zdjąć z siebie płaszcz nadziei.

Niedoświetlone fotografie
Ułomnie kreślą linię dachów,
Zabrakło kiedyś celnych trafień,
Usypiam w łóżku pełnym strachu.

.