Raz, dwa, trzy

napisał Tomasz Michał Jeka ©

Stań z wierszem, chwyć gitarę.
Życie - spokojnie,
minutkę poczekaj.
Hej raz, dwa za barem jeszcze jedna kolejka.
Nie śpiesz się za końmi - niech poniosą.

Goniec bije skoczka, a ja ciągle nowe
- salto mortale, pod kopuła cyrku.
Widownia szaleje, spadnie i czy utrzyma.
Chwila wahania z zegarmistrzem.
Mistrz magii zamienia chustkę w kwiaty.

Tango na linie numer stulecia,
jak życie bez bez miejsca na parkiet.
Ech co tam cyrk nie cyrk, nieważne
- jakaś szachownica, zawsze się znajdzie,
głos rozsądku z boku,
po diabła to Bracie.

A niech poniosą, czort z zaprzęgiem.
Dojdę powolutku, stanę nad urwiskiem
- poszukam skrzydeł.
A niech poniosą, do następnej skały.

Znaczki pocztowe zbieram
- z niewysłanych listów.
Kolekcjonując nie istniejące odpowiedzi.
Jak w kalejdoskopie przelatują,
kiczowate widokówki.
Z życzeniami kolejnych urodzin.

A niech tam, raz, dwa, trzy
- jak żeglarskiej pieśni, kolejkę nalej
- jedna jeszcze.
Panie Starszy nie strasz mnie,
że wyrzucisz z baru.
Życie jak bar jest dworcowy,
prawo przebywania,
daje ważny bilet.
Stanę sobie z wierszem z boku,
przytulę gitarę,
zaśpiewam do ostatniego pociągu.