przyłóż ucho do drzwi
*
nie widziałem nic
prócz oślepiającej bieli
noc rozmawiała z zegarem
nie widziałam nic
prócz oślepiającej bieli
ktoś obok mnie
dobywał kolory
gdzieś z głębi oczu
*
las zastygł w spojrzeniu
siedzieliśmy oboje na ciepłej ziemi
słowa były pewnym wariantem ciszy
na małej polanie
uśmiechy zataczały słoneczne koła
*
matka nie patrzy
klimatys niebieską ręką
splątany w warkocz
patrzy pod słońce
*
pęk słów i wino
kropla krwi na stole
uciechy dużo z wyjętych z ognia drzazg
przejaśniało niebo w jeziorze
co było to już wiatr
a dziewczyna
bezradny kwiat na wietrze