którędy odszedł świt

*
słowa nie bolą
przychodzą niespodziewanie
i mówią
jest ból
smutek
cisza
a ty im wierzysz
dlatego jesteś taki nieszczęśliwy
człowiek
*
na skraju drogi drzewa
owinięci płatkami śniegu
małą zamieć rozbudzą
dzwonki wesołe
odjadą pies za nimi
z wahaniem pobiegnie
*
między życiem a śmiercią
garść wymyślonych słów
między życiem a śmiercią
już nic
i kto wie czy twoje śliczne niebieskie oczy
nie są najważniejsze
*
ktoś odszedł
nie mam o to żalu
i ja odejdę
urwą się moje ślady
tylko smutek który zabrałem nie wiem komu
wszedł głęboko
boję się go
jest ciemny i ciężki
przynosi beznamiętny spokój nocy