z cienia ulepię słowa
zmarła babcia przyjaciela
i mojej już sił ubywa
wiem trudno to pojąć
ziemia już ciszą utyła
niepotrzebne są już brokaty
fasola w pomarszczonej dłoni
toczy się po podłodze
ginąc gdzieś w ciemnej wnęce
okulary na świat już nie patrzą
łza powiększona boleśnie ugniata
pies jeszcze czeka
Chrystus w niebie z ludźmi się brata
nie płacz taki los jednaki
krzyże nikną w dali
daj mi rękę
pójdziemy co krok
coraz bardziej mali
mali
i mali